środa, 27 lutego 2019

My ludzie potrzebujemy poetów...

"Świat nie potrzebuje poetów -planety, oceany, góry, lasy i niebo są takie jakie są i obywają się bez nich. To my ludzie ich potrzebujemy. Bo oni nas przebudzają słowem (...)

Poeci słowami malują obrazy. Tom wierszy to galeria. (...) - czytamy we wstępie książki pt. "Życie to podróż, to ocean."- z Julią Hartwig rozmawia Artur Cieślar.

Julia Hartwig

O, jakże was kochałam, wy, rzeczy zbyteczne,
przyjaźń, miłość bez granic, poświęcenie, cnoty
spotykane tak rzadko, opłacane drogo,
i jak opłakiwałam każdą zdradę, każde
sprzeniewierzenie, każde nadużycie.

O, jakże was kochałam, rzeczy niekonieczne,
obrazy, słowa, kwiaty, urodziwe twarze,
każdą łąkę kwitnącą, zachody i świty,
o jakże was kochałam, ponad siły prawie,
i jakże mnie gniewało to, że tak zbyteczne

https://pixabay.com/pl/photos/white-kwiaty-ro%C5%9Blin-natura-makro-167895/
.....................................................................

Julia Hartwig

Na wszystko przyjdzie pora
Ale nie przyjdzie czas wskrzeszenia pierwszych nadziei
i pierwszych miłości (...)
Przychodzi jednak nieodwołalnie pora
kiedy po kolei tracić zaczynasz wszystko co kochałeś

                                                        Po prostu

https://pixabay.com/pl/photos/r%C3%B3%C5%BC-pomara%C5%84czowy-kwiaty-nuty-2366341/





wtorek, 26 lutego 2019

Jeden z Waszych ulubionych wpisów  - GOETHE

Dzisiaj kilka myśli - pięknych aforyzmów Wielkiego Autora -     J.W. Goethe


" Każdego dnia  trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki,
   przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz,
   a także, jeżeli to możliwe, powiedzieć parę
   rozsądnych słów".                                                               
https://i.ytimg.com/vi/hBomL0leVP4/maxresdefault.jpg


" Nie trzeba pisać wierszy, ani sztuk teatralnych,
   żeby być twórcą, istnieje również twórczość czynów,
   która niejednokrotnie stoi znacznie wyżej."

"Twarda jest konieczność, ale dopiero zmuszony
koniecznością może człowiek wykazać, co jest
naprawdę wart. Życie wedle swego widzimisię
potrafi każdy."

"Szukajcie w sobie, a znajdziecie wszystko,
i radujcie się, skoro poza wami, jakimkolwiek się
tu imieniem posłużyć zechcecie, istnieje natura,
mówiąca "tak" i "amen"wszystkiemu,
co w sobie znaleźliście".

"Kwiaty są pięknymi słowami i hieroglifami natury, którymi daje nam ona poznać, jak bardzo nas kocha".

"Świat jest wielki i bogaty, a życie tak różnorodne, że motywów do wierszy nie braknie. Powinny to jednak być wiersze okolicznościowe, to znaczy takie, do których rzeczywistość dostarczyła podniety i materiału. Ogólny i poetycki staje się poszczególny przypadek właśnie dzięki temu, że się nim zajął poeta. Wszystkie moje wiersze są wierszami okolicznościowymi, rzeczywistość była pobudką ich powstania i rzeczywistość stanowi ich podłoże. Za nic mam wiersze brane z powietrza".

czwartek, 21 lutego 2019

PROMYKOLANDIA ALFABET POLAKA

Do CIEBIE...


                                                    Do Ciebie...

Tęsknię do Ciebie...

Kiedy gasną dni
Kiedy budzą się sny
Kiedy marzenia się rodzą

Tęsknię do Ciebie...

Jest dzień i noc
Jest praca i odpoczynek
Jest cisza i krzyk

Jestem JA i TY

Brakuje mi CIEBIE...

Jest kres życia na ziemi
Jest sen wieczny w niebie

Brakuje mi Ciebie...

Jest cnota i grzech
Jest pokuta i żądza

Pragnę CIEBIE...

Jak deszczu
ziemia gorąca

Dzień potrzebuje
zmierzchu
noc – brzasku
ja potrzebuję
twoich oczu blasku...


https://pixabay.com/pl/serce-r%C3%B3%C5%BC-panna-p%C5%82atk%C3%B3w-czerwony-1271210/

niedziela, 17 lutego 2019

Wincent Wioln Fragment II części Koncertu E mol Czas

...każdy z nich ma swoją duszę....

Witajcie serdecznie w czas weekendu. Pogoda nam dopisuje. Czas na odpoczynek, relaks, na spacery i wyjazdy, na wędrówki po kraju lub dalej poza granice naszego kraju...
Ja dzisiaj -na wolną chwilę- proponuję króciutko zainicjować refleksję-wspomnienie o dworkach, pałacach...


http://s2.manifo.com/usr/2/2413/b0/manager/janowiczki-laccy-3n.jpg
Przejeżdżając przez Polskę widzimy takowe. Jedne z nich straciły na swej świetności i popadają w ruinę, a inne już odrestaurowane - znalazły swoich właścicieli-tych, którzy o nie zadbali. Każdy z tych pałaców, dworków ma swoją historię.
      Ja mówię że każdy z nich ma swoją duszę... Mieszkać w zabytkowym dworku. O... to marzenie niejednego z nas... 
Minęły wieki, mijają lata. Historia dawną świetność dworku opowiada, a czas teraźniejszy pisze rozdział w niej kolejny. Dawniej taki dworek, pałac otaczał piękny park. Do dworu, do pałacu przyjeżdżali zacni goście, były bale....- Tu było pięknie. Ogród z dwoma stawami połączonymi ze sobą i mostki. Przed dworem różne kolorowe kwiaty. Wszystko zadbane. A jakie tu były przyjęcia, gościny? Ilu sławnych ludzi...Oj, gościli się tu, gościli... Tu nawet był generał Władysław Anders. Były wystawne przyjęcia i polowania. Jak mówią starsi, to wtedy było tu najpiękniej - mówi jeden z obecnych mieszkańców dworku, który dostał tu mieszkanie przed laty.


http://www.dwory-polskie.pl/repository/images/foto/Ledochowski_020_z.jpg

piątek, 15 lutego 2019

Marzy mi się...


xxxxxxxxxxx

Marzy mi się
by jak dawniej
być małą dziewczynką...
Dziewczynką z chryzantemami
z portretu pani Olgi,
z włosami blond-rudymi
Idealną postacią Maeterlincka
z szeroko otwartymi oczyma
patrzeć na świat
szczerym uśmiechem
obdarzać ludzi
żyć uczciwie
uczciwości doznając
Bez blagi
Być
Dziewczynką w ogrodzie
beztrosko siedzącą wśród zieleni
Być
kwiaciarką z Twojego obrazu,
pani Olgo
zapoznaną ze sztuką ikebany

z pozdrowieniem AR


pol_pl_Dziewczynka-z-chryzantemami-Olgi-Boznanskiej-1158_1

wtorek, 12 lutego 2019

Na wagony...

Witam serdecznie. Dzisiaj proponuję retro...
wspomnienie tego, jak to było przed laty...
Tytuł: Na wagony ...- autor wspomnień - Janusz Sitniewski - 



Na wagony ...


Rok 1976 - wiosna.
Gdynia.
W ZSSR rządzi Leonid Breżniew.
W Polsce - Edward Gierek i Partia.
Należymy do wesołego obozu państw socjalistycznych.
Dymią szare kominy, piece hutnicze płoną ,wre praca ...
W Stoczni im. Komuny Paryskiej słychać huk młotów i ryk szlifierek.
Na redzie słychać syreny statków. Kolej dowozi węgiel i stal do stoczni.

Ludzie pracują,w czasie urlopów remontują mieszkania , spędzają wolny czas na działkach ogrodowych. Młodzi odbywają zaszczytny obowiązek służby wojskowej. Wszystkich łączy kolejny festiwal piosenki,Sopot,Opole lub Kołobrzeg. W maju jest kolarski wyścig pokoju, po państwach socjalistycznych. Naszymi wrogami są ,kaczor Donald i Myszka Miki. Nasi przyjaciele to Miś z okienka i Jacek i Agatka. W Gdyni są dwa ośrodki wrogiego nam kapitalizmu: Hala Targowa i sklepy Pewexu. Można tam kupić i napatrzyć się do woli na kolorowe opakowania pachnące produkty z innego świata. Są tam upragniome spodnie, lewisy czy wranglery,a żeby je mieć trzeba mieć więcej pieniędzy niż rodzicielskie kieszonkowe. Szybko przez jedną noc można je zarobić na tzw.wagonach przy ulicy Jana z Kolna. A więc w sobotę wieczorem stawiamy się przed bramą bocznicy kolejowej. Jest nas czterech z jednego pokoju w internacie. Niektórzy z nas skończyli już szesnascie lat.Mały tłumek w różnym wieku ,nawet kilka kobiet. Wagonów będzie osiem ,z cementem. Należy worki ręcznie wyjąć z wagonu ,przenieść kilkadziesiąt metrów na plecach i złożyć w sztaple ,wysokości kilku worków. Praca ma być zakończona do godziny 6 rano w niedzielę. Po posprzątaniu i zdaniu pustego wagonu następuje wypłata. Proste, ale nie zupełnie.
     Wtaczają wagony, na podestach wagonów stoi po kilku mężczyzn.To ci, którzy już daleko na bocznicy zajęli poszczególne wagony. Od nich należy odkupić wybrany wagon.
Pierwsze są droższe ,bo bliżej do noszenia worków, dalsze,oczywiście tańsze, ale mają zaletę jak okaże się póżniej. Otwarto bramę ,biegniemy do wagonów. Za gotówkę albo pół litra można odkupić jakiś wagon z przodu. Można tez zapłacić rano po wypłacie ,ale już drożej. Wybieramy drugi wariant.mamy wagon gdzieś po środku. I jeszcze jedna trudność, która na miejscu zostanie rozwiązana. Jesteśmy nieletni, a trzeba zostawić w biurze dowód osobisty jako zastaw – zapewnienie, że nie zostawimy nierozładowanego wagonu.
Poza tym tylko z dowodem moży odebrać wypłatę. Znajduje się jak na zawołanie osobnik, który za ustaloną cenę oddaje do dyspozycji swój dowód .Firmuje jeszcze kilka wagonów.
Przyjdzie rano po wypłatę. Wszystkie formalności już załatwione.
Przed nami wagon 'krowa',60 ton cementu,50 kg w worku. Razem 1200 worków po 300 worków na jednego z nas. Sami ważymy po 50 kilogramów, a więc robimy,nosimy,układamy. Ściemniło się.Obserwujemy,w wagonach obok nas wyrzucają cement na tory. Nieopodal są krzaki, tam też rozsypują cement. Cały plac też wypełniony jest cementem po kostki. Miejsce składu worków przybliża się do nas,bo nikt nie wrzuca do góry worków, tylko kładą na dół. Ktoś odpowiedzialny krzyczy, że należy rozgarnąć cement na torach i na placu, bo rano placowy nie odbierze roboty.W nocy nosimy jeden worek w trzech, póżniej już ciągniemy po placu. W wagonie musi być przynajmniej jedna osoba ,aby nikt nie zabrał nam roboty. Miejsce składu jest coraz bliżej. Przychodzą nad ranem sprzedawcy ,wódki, piwa i papierosów. Pojawiają się inni z ofertą odkupienia już częściowo rozładowanego wagonu. Jakiś wagon jest siłowo zdobyty przez swieżo przybyłych z miasta.To nas tylko mobilizuje do wytężonej pracy.

Wreszcie !!! Koniec pracy!!! Przychodzi Placowy, każe sprzątać, podrzucać , układać,wyrównywać. Zabiera jakiś pieniądz za bałagan... Niektórzy już mocno pijani. Jeszcze większy tłum ludzi.Przyszła kasjerka z strażnikiem. Myjemy się w zimnej wodzie ,która się zaraz skończyła.Nie możemy nic mówić od kurzu.Ledwo stoimy na nogach. Przychodzi ten od dowodu, pobiera pieniądze.Trzeba podzielić się z tymi od wagonów,od dowodu osobistego i placowym. Wszędzie kłótnia,bijatyka,podział pieniedzy.
Po drodze mijamy sie z grupką młodych ludzi ,którzy przyszli okradać tych, którzy dostali wypłatę i pijani i zmęczeni położyli się w trawie.
      W poniedziałek idziemy do lekarza szkolnego. Ból gardła ,czerwone oczy,nadwyrężone mięśnie i stawy. Włosy to jakiś snopek słomy.Zwolnienie lekarskie z zajęć szkolnych.Zostało tylko trochę sił, aby pojechać na Halę w Gdyni,kupić dolary od "konika i kupić te wymarzone wranglery czy lewisy. Należało je trzymać pod prześcieradłem, aby ktoś ich nie ukradł.

Znalezione obrazy dla zapytania gdynia hala targowa

niedziela, 10 lutego 2019

Dziękuję, pozdrawiam serdecznie, zapraszam!

Dzień dobry, dziękuję bardzo za odwiedziny, za lekturę. Jest nas tutaj coraz więcej...aktualnie odsłony w ponad stu - 100-  krajach świata ... DZIĘKUJĘ i nadal ZAPRASZAM.

    - życzę spokojnych i dobrych dni... -Alicja -  


 
https://pixabay.com/pl/organizator-kalendarz-harmonogram-791939/    

                                                  
https://pixabay.com/pl/wiosna-ptak-ptak-sikora-wiosna-2295434/

czwartek, 7 lutego 2019

...czasem jest źle, czasem zaboli- ty idź zawsze do przodu....

W gonitwie spraw, wśród prozy życia- czasem nawet bolesnej prozy-staram się stanąć choć na chwilę-pozbierać myśli, ba - nawet zadumać się.....
    Czasem jest źle, czasem zaboli... ale od czego Wiara, Nadzieja, Miłość? Od czego tzw. determinacja?
Zawsze powtarzam sobie: idź, idź do przodu, choć nie jest łatwo, nie pytaj czasem dlaczego taki los...
nie rozpamiętuj, nie poddawaj się....analizuj, wyciągaj wnioski-ale idź naprzód. Taka myśl mi przyświeca.
             Życzę Wam dobrych chwil. Chwytajcie każdą chwilę,                                  bo ona już się nie powtórzy.
Z serdecznym pozdrowieniem - Alicja- autorka blogu-


środa, 6 lutego 2019

After Party & Red Queen - Zagubieni (Official video)

Oswajasz się z samotnością wśród ...

W oceanie



Na świecie,
tak zwyczajnie
pada tylko deszcz
Człowiek,
 -  płacze -
czasem też

Sopot-park-fot. Alicja Rupińska
Od wiek wieków
prostujesz ścieżki życia
Tak byś chciał 
zrozumieć siebie
Dryfujesz
w oceanie kłamstw
Oswajasz się z samotnością
wśród kochających cię
b l i ź n i c h
Dziękujesz
za oazę na pustyni
Przeklinasz
pustkę ludzkich serc

Zdany na wieczny
T R Y B U T
opuszczasz
LABORATORIUM
życia
Sukces? Porażka?
Pewność? Alternatywa?
Prawda? "Przefiltrowana wersja"?
W weryfikacji wyręczy cię czas...

Z serdecznym pozdrowieniem
foto. Alicja Rupińska

 - Alicja Rupińska

wtorek, 5 lutego 2019

"nie pytam panią, pana o lata..."

...za młodzi na sen, za starzy na grzech, wypijmy przy stole za błędy na dole..., za błędy na górze....to słowa z piosenki w wykonaniu Ryszarda Rynkowskiego.

Kolejny raz chcę zasygnalizować problem bezrobocia wśród 50+. Dotyka on sporej grupy ludzi. Przed laty był program pomocowy dla tej grupy. W tej chwili raczej nie ma - pokończyły się te programy. Więc co dla nich? Jakie propozycje? zasiłek?tylko jakiś czas, a co później?
        To tylko optymistycznie w piosence brzmią słowa: " nie pytam panią o lata, pana nie pytam też, zresztą jakie to ma znaczenie?" No cóż w praktyce bywa różnie.....
...ci ludzie - po 50. powinni spokojnie korzystać z życia, doczekać , a raczej dopracować do emerytury: mieć swoje konta oszczędnościowe ..i spokojnie czerpać z dobrodziejstw emerytury- tego, co przez lata wypracowali , przecież opłacali składki- mam tu na myśli rzesze osób uczciwie pracujących ...zapracowali na swoją starość.
Na ogół przedsiębiorcy zatrudniają młodych. Nie chcą osób po 50-tce. Czy zawsze mają rację? Czy boją się czegoś?? Pytań jest wiele.. No i na koniec - pytanie najważniejsze: co mają robić ci ludzie? To jak w piosence Ryszarda Rynkowskiego:"...za starzy na...za młodzi na śmierć... Ano:..nie trzeba się bać tych po 50. Oni mają doświadczenie, które młodzi muszą dopiero nabyć.
Poza tym, wiele z tych osób, to ludzie otwarci na technologie,innowacje; posługują komputerami, telefonami LG..i td. A co najważniejsze- ( to stwierdzenie padło w rozmowie na antenie RADIA-GDAŃSK: są lojalni i to bardziej, aniżeli 20-latkowie. A to ważny argument.

 ps. ..a może pokusić się o mix, zbudować zespół ludzi młodych i w wieku 50+, a więc połączyć młodość z doświadczeniem...
przystępna praca - przystepna płaca -praca dla ludzi po 50+
https://pixabay.com/pl/włochy-stary-wieku-rome-piazza-1948362/

niedziela, 3 lutego 2019

"Bo literatura jest sejmem narodu. Przez nią uświadamiają się potrzeby i zjawiska chwili

"Bo literatura jest sejmem narodu...[...]


[...] "Bo literatura jest sejmem narodu. Przez nią uświadamiają się potrzeby i zjawiska chwili; przez nią przychodzą do głosu żądania i krzywdy ludzkie. Pisarz, który by wciąż nie przykładał ucha do ziemi, aby wyczuwać jej tajemne drżenie, aby nadsłuchiwać tętentu przyszłości, źle spełniałby swoje zadanie. I nie powinien w żadnym wypadku liczyć się z głosami oburzeń - choćby skądinąd szanownymi nawet kiedy chodzi o tak zwaną 
m o r a l n o ś  ć o tak zwany porządek społeczny. Ciągła wojna z przeżytkami wczorajszych pojęć, wczorajszych obyczajów to najważniejsze pozycje walki o szczęście ludzkości". Tak pisał Tadeusz Boy Żeleński.


To jest właśnie to, co powinno charakteryzować każdego pisarza.Wiadomo, że ten zawód - chociaż trudno tę profesję nazwać zawodem. Może powołaniem? Może takiego człowieka można by nazwać wybrańcem losu? U tegoż samego Boya w utworze pt. "Dusza poety" czytamy: "..kto nas sprzągł razem? Po co? W jakim celu? Za czyje winy ? Na pokutę czyją? Każąc śnić życie jednemu wśród wielu, co tylko żyją?...




Myślę, że każdy z nas - piszących, "chwytających za pióro" myśli; jak powiedzieć to, co już przed nami zostało powiedziane? Jak znaleźć to nieznane, jeszcze nie powiedziane, nie nazwane? Marzy mi się, by umieć "uszyć" nowe szaty, Przyozdobić je nowym. Ciągle szukam... Cudowne jest to poszukiwanie, jeśli temu towarzyszy wiara, że warto, że trzeba... To jest wędrówka w krainie słów. Życie piszącego to jak wyprawa po "złote runo". Autor powieści czuje się, choć przez moment - stwórcą, tworzy, kreuje postaci... Na kartkach papieru powołuje, rozdaje role, czuwa nad przebiegiem akcji. W końcu podejmuje decyzję jakim zakończyć ją epilogiem. Poeta zaś...  O ten przypomina mi człowieka nieraz zagubionego, wiecznie ganiającego z siatką na motyle, wędrowca zdążającego do nieznanej krainy, poławiacza słów - skarbów. No cóż rola to niełatwa. Kolumb odkrył Amerykę, Kopernik wstrzymał SŁOŃCE - ruszył ZIEMIĘ, Jazon wrócił ze złotym runem..., a poeta? Poeta chce tylko słów....pięknych słów...Życzę więc poetom, pisarzom, sobie też ...- "głodu poszukiwania".
Pozwólcie, że przytoczę jeszcze zasłyszane czy przeczytane przeze mnie kiedyś słowa: 
    "Poezja jest najpraktyczniejszą sztuką i nauką, inżynierią rzeczywistych zamków na lodzie i błękitnych mostów między ludźmi".
  
                      Z serdecznym pozdrowieniem Wasza Alicja - 
                       też poszukująca słów.... 

























sobota, 2 lutego 2019

Bogusław Pacek - "Żołnierskie dzieje"-Zachęcam do lektury... Książka ujęta w dość niekonwencjonalny sposób, epatująca pomysłowością, a nade wszystko- odwagą powiedzenia czytelnikowi jak było naprawdę..

Witam serdecznie w już lutowy weekend...
Za oknami topnieje, gdzieniegdzie pada...
Życzę Wam dobrego, spokojnego i efektywnego wypoczynku od pracy, od prozy życia ... Dla tych, którzy lubią czytać książki polecam "Żołnierskie dzieje".

Autor tej książki podjął z dużym powodzeniem próbę "dogonienia" i zobrazowania tego, co przydarzyć się mogło i przydarzyło żołnierzowi i to jakiemu...?



Minął już niezły interwał czasowy, kiedy to pierwszy raz przeczytałam powieść czeskiego pisarza Jaroslava Haska, której bohaterem jest Józef Szwejk. Jak zapewne większość z nas, lubię od czasu do czasu popatrzeć też na ekranizację tejże powieści. Śmieję się wtedy ( jak powiada moja mama) "do rozpuku", czyli śmieję się serdecznie, głośno, spontanicznie, żywiołowo; śmieję się z całego serca, z całej duszy, na cały głos... Tak też serdecznie, z całego serca śmiałam się czytając "Żołnierskie dzieje" autorstwa Bogusława Packa. Wspomniana książka składa się z trzech części; zbioru opowiadań z żołnierskiego życia, a dwie kolejne to felietony publikowane przez kilka lat co tydzień na łamach "Polski Zbrojnej", pochodzące z dwóch zupełnie różnych etapów życia autora.

 Tu w tym miejscu, proszę wybaczyć, że póki co - pomijam biogram autora. Przyznaję: to taki mój świadomy, celowy zabieg socjotechniczny – tu w ujęciu, broń Boże, nie pejoratywnym, a raczej służącym do wprowadzenia czytelnika w świat żołnierskiej historii, wprawdzie nie tak odległej, ale jednak ... to już było i nie wróci więcej... Na początek powiem tylko to, że Autor tej książki podjął z dużym powodzeniem próbę "dogonienia" i zobrazowania tego, co przydarzyć się mogło i przydarzyło żołnierzowi i to jakiemu...? Niechaj to będzie na początku ENIGMĄ. Tym bardziej zachęca, wręcz kusi... Książka jest naprawdę "wciągająca", aczkolwiek na początku można mieć różne odczucia, które mną też "targnęły". Dlaczego? Pierwsze myśli: co może i w jaki sposób opowiedzieć były "trep", na dodatek już emeryt o swoich żołnierskich dziejach? Albo będzie bajał, albo lawirował, "ślizgał" się w temacie i daleko mu będzie do tego, żeby napisać jak naprawdę było...Skrupulatnie dokona selekcji swoich przygód żołnierskich, "cedził" będzie słowa uważając, by nie narazić się na ośmieszenie. W końcu w wojsku spędził szmat czasu, dorobił się zaszczytów, więc może nie wypada, może nie uchodzi być , aż tak rozbrajająco szczerym autorem swoich przygód. Tak więc, jak to w takich przypadkach bywa, moja ciekawość zwyciężyła. Zabrałam się za lekturę, ze szczególnym "naciskiem" na pierwszą część.
"Początek tej przygody wcale nie był wesoły" – tak brzmi tytuł pierwszego opowiadania. Jest ich przeszło 80 z trafnie dobranymi tytułami. Każde z nich to autentyczna historia autora. Wraz z postępem lektury każdego z opowiadań, coraz bardziej poznaje się ich bohatera, który zabiera czytelnika w żołnierski świat. I do tego w jaki sposób? Przede wszystkim to, co nam pokazuje, przekazuje w sposób autentyczny, niezawoalowany, pozbawiony zbytecznego retuszu. "Od myślenia to my jesteśmy, a wy od wykonywania" – to i inne sformułowania – typowo wojskowe, zachowania żołnierza w różnych, czasem zabawnych sytuacjach takich jak: organizowanie czasu wolnego żołnierzy, choinki, bale, zwiedzanie Powązek, wyprawy do teatru, polowanie z generałem, różne ważne imprezy... A wszystko to opisane w jakże oryginalnym języku, swoistym dla autora i jednocześnie zrozumiałym dla czytelnika.
Forma przekazu bardzo barwna, ileż tu świetnych środków stylistycznych, przywoływań znanych, a nie obcych autorowi – żołnierzowi powiedzeń, przysłów: wielbiciele Melpomeny; dumny jak paw; atmosfera wesoła jak na pogrzebie organisty; wieść gminna niosła, tajemnica poliszynela czy "całować się jak z dubeltówki" ( niezapomniane z piosenki w wykonaniu Wiesława Michnikowskiego).Te i podobne ujęcia stylistyczne świadczą o wprawnym "piórze" piszącego. Nic dziwnego, bo to nie pierwsza i pewnie nie ostatnia książka Jego autorstwa.
Wspomniana I. Część "Żołnierskich dziejów" stanowi świetne kompendium z życia braci żołnierskiej w minionych dekadach. Autor – żołnierz, który "zawsze miał ciągoty do działalności kulturalno-oświatowej" jest też dobrym przewodnikiem ( w krótkich opowiadaniach przenosi czytelnika choć na moment w wiele miejsc: Warszawa; Francja, Kanada, Bruksela, Czad, Kaszuby, Gdańsk, Bydgoszcz, Sycylia ...), dobrym organizatorem, pomysłodawcą, błyskotliwym dowódcą, oratorem... - "Witam towarzysza ...towarzysza naszej żołnierskiej doli i niedoli...- podczas powitania ks. Henryka Jankowskiego czy też witając Ministra: "Ojcze naszej wojskowej rodziny"...Takie zabiegi autorskie to świetny sposób, przekaz czytelnikowi, zwłaszcza temu młodszej generacji - zmian jakie wówczas miały miejsce w Polsce.
Opowiadający swoje żołnierskie dzieje jawi się czytelnikowi, a zwłaszcza czytelniczkom jako dżentelmen, uroczy, uśmiechnięty o dobrym , uprzejmym, wspaniałomyślnym i kurtuazyjnym zachowaniu. Ot, taki facet, który potrafił-jak sam o sobie pisze- "obtańcować uczestniczki balu, ba nawet "na oczach całej sali podrywałem żonę dowódcy". Mnie po lekturze opowiadań autor kojarzy się z człowiekiem "z krwi i kości", którego cechuje wielka pasja życia; poznawania ludzi, miejsc, sytuacji i radzenia sobie w tych różnych, czasem zabawnych sytuacjach, a czasem bardzo poważnych, wymagających odwagi i jak na prawdziwego żołnierza przystało-szybkiej oceny i szybkiej akcji. Opisując swoje żołnierskie przygody nie "wybiela "swojego ja, a wręcz przeciwnie-potrafi nam – czytelnikom, pokazać swoje błędy, wady, nieumiejętności takie – w sumie niewinne- ale co niektórzy żołnierze tej rangi co Autor może by przemilczeli o tym.
-Miłość do munduru nie była więc miłością od pierwszego wejrzenia" -czytamy w pierwszym opowiadaniu. Przeczytawszy je wszystkie z pewnością można powiedzieć: wojsko to też pasja Bogusława Packa, pasja, w której się odnalazł i bez której nie byłby sobą-po prostu nie byłby Packiem, tym, który"nikomu nie przepuści, a układy ma takie, że nawet generała się nie boi".

   Sporo by jeszcze można dywagować o przygodach żołnierskich Bogusława Packa, by pić z rogu obfitości ( dość obrazowo i zabawnie spisanych przygód), nie pozostaje nic innego jak przyjąć "tytę" – ten swoisty prezent od autora. A jest nim książka zatytułowana" Żołnierskie dzieje", która jest także biogramem autora, dość oryginalnym, jak to się mówi: ujęta w dość niekonwencjonalny sposób, epatująca pomysłowością, a nade wszystkim odwagą powiedzenia czytelnikowi jak było naprawdę. To może niektórych szokować, irytować-jak tak można? itp. Z pewnością nie pozostanie bez echa. Mało tego ma szanse na wpisanie się w historię literatury żołnierskiej. Czego Autorowi życzę. Myślę też, że przemyślał ten dość oryginalny zabieg narracji, no i oczywiście, wierzę w to, że poradzi sobie z percepcją czytelników. Choć ta może być i zapewne będzie różna...
ps. " Cała książka mogłaby z powodzeniem nosić tytuł "Przygody dzielnego wojaka Packa". Hm... Szwejk, to Szwejk, a Pacek, to Pacek. Poza tym...inne czasy, inne uwarunkowania; Szwejk był pucybutem porucznika Lukasza, a Pacek został generałem. To co może i z pewnością łączy te postaci to przygody wojskowe, no i oczywiście niesamowity "spontan", żywiołowość, których nie poskąpiła natura zarówno jednemu jak i drugiemu.
Z poważaniem dla Autora – Alicja Rupińska.







piątek, 1 lutego 2019

Doradcą moim jest czas...

   Nieznaną mi drogą pędzę w dal...

Dziś minął dzień
Dzień,
Co jak cień kładzie się na drodze
życia                          
I jak wędrowiec idę nią
Głową w słońcu, a stopami 
w pyle piasku
Moim nauczycielem i mistrzem
jest życie
 Doradcą moim jest czas                               
 Jak wzburzona fala
Dotykam brzegu
to znów umykam gdzieś w dal
Zostawiając zaledwie na piasku ślad
Nieznaną mi drogą pędzę w dal
Spotykam radość ...                                                               
Gubię żal...     


https://pixabay.com/pl/natura-roślin-drzewa-liście-rzeka-2605299/
            
https://pixabay.com/pl/krajobraz-charakter-trawa-pole-3127859/