poniedziałek, 30 stycznia 2017

Chwiejny jest życia los...

       


..jesteśmy jak te fale morskie....przypływamy - odpływamy...





Spiżowy pomnik
                                                  


Chwiejny jest 
życia los

Nie pomoże ani tytuł,
ani pełen trzos
Wylewności pełno
i prawdy
jak na lekarstwo
...nasze życie, to jak róża....czasem jest pięknie, a czasem ......
Szukasz człowieka
potykasz się
o kłamstwo                    
Arena wydarzeń
odsłania tajemnice
Tak mało dajesz
A do zasług
się przyznajesz
Przeraża cię 
C H A O S
Jak więc,
odnaleźć
SIEBIE???
Czy odrobina
porządku
gości tylko w niebie???

Jakże często zadajemy sobie - nie wszyscy- ale na szczęście są tacy - pytania: dlaczego? po co? czemu? czy tak musi być? 

niedziela, 29 stycznia 2017

„Prywatyzując Polskę” - to książka o tym, jak w Polsce zmieniała się rzeczywistość ustrojowa


Witajcie serdecznie. Polecam, zapraszam do lektury książki w tytule postu. Podaję link:
http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/1765

Streszczenie głównych wątków. Wnioski.
„Prywatyzując Polskę” to książka o tym, jak w Polsce zmieniała się rzeczywistość ustrojowa oraz o tym, jak owe zmiany wpłynęły na przekształcenia w stosunkach pracy oraz w mentalności Polaków. Jest to studium przypadku, w którym autorka opisuje transakcję zakupu przez Gerber Products Company rzeszowskich Zakładów Przemysłu Owocowo-Warzywnego „Alima”. Spędziwszy w Polsce szesnaście miesięcy, miała ona szansę zaobserwować, w jaki sposób zmieniało się życie pracowników Alimy oraz jakie przemiany następowały w skali makrospołecznej w początkach kapitalizmu.

http://s.tvp.pl/images2/0/e/7/uid_0e76c059a646ac9e875981bf680e0cdc1305304454611_width_736_play_0_pos_0_gs_0_height_4
Elizabeth Dunn zaczyna swoją książkę od wprowadzenia czytelnika w realia przemiany ustrojowej w Polsce po 1989 roku. Przeprowadzone przez autorkę badania stały się przyczynkiem do rozważań na temat ustroju kapitalistycznego oraz błędów w owym czasie popełnionych w naszym kraju. Za obiekt badań i analiz posłużyła firma produkującą przetwory owocowe, powstała z połączenia Alimy i Gerbera. Była to pierwsza w Polsce prywatyzacja państwowego przedsiębiorstwa. Dunn pokazuje łatwość, z jaką firma z zachodnim kapitałem mogła wejść na kształtujący się wtedy polski rynek i przejąć polski zakład. Opisuje też nadzieje przybyszów z Zachodu, którzy spodziewali się, że w prosty sposób przeprowadzą zmiany i dostosują polską Alimę do warunków przypominających realia amerykańskie. Autorka przypomina, jak na gruncie amerykańskim dokonano przejścia od fordyzmu (mającego wiele wspólnych cech z gospodarką socjalistyczną) do elastycznej akumulacji oraz pokazuje, że w Polsce chciano dokonać czegoś podobnego. Szybko miało się okazać, że nie będzie to proste. Amerykanie nie zamierzali jednak rezygnować. Właśnie z samą prywatyzacją wiąże się szereg zagadnień, które porusza Dunn. Głównym problemem okazał się status pracowników nowego zakładu. Początkowe oczekiwania robotników, że będą mieli wpływ na decyzje podejmowane w Alimie, zostały szybko rozwiane. Po wykupieniu przez Gerbera udziałów od pracowników firmy, Amerykanie przystąpili do systematycznego wdrażania własnej wizji jej prowadzenia – główny cel stanowiła prywatyzacja zakładu wraz z jego pracownikami. Ci z kolei stali się takim samym towarem, jak produkt, który wytwarzali: podlegali kryteriom oceny wydajności i kwalifikacji, a ich wartość określana była na podstawie ich przydatności w produkcji. Dunn podkreśla rozczarowanie wielu robotników, którzy inaczej wyobrażali sobie swoją rolę w miejscu pracy.
Jedynym sposobem wyrażenia własnego niezadowolenia z zaistniałej sytuacji było budowanie retoryki korupcji. Szybko pojawiły się zarzuty o korupcję przy prywatyzacji oraz wątpliwości co do sprawiedliwej i niezaniżonej wyceny Alimy. Była to jedyna możliwość artykulacji rozczarowania związków zawodowych tracących możliwość wpływu na zarządzanie firmą. Władze z kolei, aby uciąć podejrzenia o korupcję, użyły retoryki rozliczalności (accountability). Miało to tworzyć wrażenie, że proces prywatyzacyjny przebiega według ściśle określonych i obiektywnych reguł, a jedynym wyznacznikiem w wyborze właściciela jest racjonalność ekonomiczna oraz względy czysto obiektywne. To skutecznie odbierało możliwość jakichkolwiek zastrzeżeń ze strony pracowników oraz opinii publicznej.

sobota, 28 stycznia 2017

Pies, którym się opiekujesz ma wiecej czasem wdzięczności, aniżeli...


człowiek, któremu pomagasz. Niestety w ilu przypadkach jest to prawdą. Sama tego doświadczam. Wielokrotnie żal mi ludzi, pomagam i co...? No, ale nic to - ich wybór- tylko niechaj później nie "łgają". Niech nie robią z siebie przysłowiowej "ofiary". Nie plotą andronów, że zawsze to oni li tylko są pokrzywdzeni, że to inni zawinili, że zły los itp.
    Rozumiem, że wielokrotnie warunki zewnętrzne itd... no ale jak rozgrzeszać z "marudzenia" tych, którym pomagasz, a oni swoje....Najlepiej może to przeżyć za nich życie...????
No, ale prawdziwy MARUDA i wtedy będzie niezadowolony. Ja właśnie mówię takim marudzącym: a co mają mówić ci, którzy są w gorszej sytuacji jak ty i muszą sobie sami radzić, bo nikt im nie pomaga???? To tyle takich refleksji od rana... A na dziś proponuję właśnie artykuł o przyjaźni i opiece .......



https://pixabay.com/pl/arctic-wilczak-wilczak-wolf-pies-2014697/










Czy potrafimy dbać o swoich czworonożnych przyjaciół?

Chińskie przysłowie mówi: pies, kiedy się go żywi, wykazuje więcej wdzięczności niż człowiek, któremu się pomaga.

Jedno z przysłów polskich brzmi: #pies uczciwszy od człowieka, nim ukąsi - pierwej szczeka. Człowiek człowiekowi robi krzywdę zazwyczaj patrząc mu bezczelnie w twarz z nierzadko "przyklejonym" do buzi - uśmiechem. Nic więc dziwnego, że ludzie coraz częściej wybierają sobie za przyjaciół właśnie czworonogi - psy i koty. One potrafią kochać i wiernie czekać na człowieka. Dla nich nie liczy się to, czy jesteś bogaty czy biedny! Czworonożny podopieczny jest najszczęśliwszy na świecie, gdy wracasz z pracy i pojawiasz się w domu.

Pies w domu to spory obowiązek

Każdy właściciel czworonoga doskonale wie, że jest on najlepszym przyjacielem człowieka. Pytanie: Czy człowiek - właściciel czworonoga potrafi odpłacić mu tym samym? Życie pokazuje, że nie zawsze.
Co roku, zwłaszcza w okresie zimy - spotykamy się z niechlubnymi przypadkami złego traktowania psów i kotów. Tegoroczna zima - dość ostra, ze śniegiem i mrozem - jest takich zachowań kolejnym przykładem. Za oknem ziąb, a na ulicach czy wiejskich ścieżkach znajdziesz co rusz jakiegoś biednego, wielokrotnie okaleczonego psa. Tak nie powinno być.
O psa trzeba dbać; dać mu schronienie i pożywienie. Niestety nie zawsze tak jest. Pies i kot w domu to obowiązek i odpowiedzialność, a niektórzy chyba nie do końca zdają sobie z tego sprawę.



piątek, 27 stycznia 2017

Piotr Rubik - Milosc To Slowa Dwa ft. Agnieszka Przekupien, Marcin Janus...

Wspomnienie

Była czwarta rano....

Trzydzieści pięć lat temu, 13 grudnia, zimową nocną ciszę przerwał przeraźliwy sygnał dzwonka okrętowego. Czwarta rano. Alarm bojowy. Wszyscy migiem zajęliśmy swoje stanowiska bojowe. Staliśmy przy kei w porcie wojennym. Co się dzieje? Ćwiczenia ? Wojna ? Przecież alarm bojowy o 4. nad ranem i w dodatku niezapowiedziany to niecodzienność, więc coś się musi dziać. Okręt był gotowy do wyjścia w morze. Każdy był na swoim stanowisku. Co nastąpi? Burza myśli pełnych niepokoju, wizja wojny pojawiła się w głowie każdego z nas.
Po dwóch godzinach wielkiej niepewności zgonili nas do messy. Włączono telewizor. Co się dzieje? Wzrok wszystkich skierowany był na postać generała Wojciecha Jaruzelskiego. Stan wojenny? Jaka wojna? Z kim? Niektórzy mieli lada moment iść do cywila, a teraz? Od tej pory zaczęła się dla nas nowa rzeczywistość. Odwiedzali nas oficerowie z WSW, rozmawiali, pytali o rożne rzeczy: jaka atmosfera panuje na okręcie? Kto z nas ma rodzinę na zachodzie?i takie inne sprawy. Marynarze, którzy byli członkami ZSMP (Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej) i dodatkowo kandydatami na członków PZPR ( Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) zostali oddelegowani do służby w terenie. Zasilili oni tzw. Wojskowo-Milicyjne grupy operacyjne. Ja zostałem jako ten "nieoperacyjny". 

Gryf - zdjęcie zamieszczone w artykule "Okręty Wojenne"
Pierwszy miesiąc stanu wojennego był najgorszy. Przerażała ta cisza, ten brak wiadomości z zewnątrz, ten bezruch.... Codziennie to samo; pobudka, służba, śniadanie, wachty, szkolenia polityczne. Staliśmy w porcie. Po miesiącu rutynowych, czasem monotonnych czynności okręt nasz wpłynął do stoczni remontowej. Otrzymaliśmy nowe zadania: warta na bramie stoczni. Każdy wartujący dostał broń i 3 magazynki ostrych. Rozkaz był jednoznaczny i bezwzględny: jeżeli będzie atak na bramę, to masz strzelać. Jeśli ty nie będziesz strzelał, to ciebie zastrzelą; jak ty nie wykosisz, to ciebie wykoszą. Stojąc na warcie wyobrażaliśmy sobie: a jak rzeczywiście ktoś zacznie nacierać? Czy wtedy będę musiał strzelać?A jak w tłumie pojawi się ktoś, kogo znam? Przecież jesteśmy w stanie wojennym, jesteśmy w zupełnie innej, aniżeli dotąd relacji, mamy inne, niecodzienne zadania. Czasem nasza wyobraźnia była zbyt śmiała. Wyobrażaliśmy sobie, że lada moment natrze na bramę cały tłum. Te wizje podczas długich godzin stania były koszmarem. Tak było od warty do warty. W stoczni remontowej spędziliśmy ponad miesiąc. Później zaczęliśmy wypływać w morze. W ramach ćwiczeń strzelaliśmy do makiet. To były ćwiczenia artyleryjskie. Podczas takiej "strzelaniny" miałem zadanie specjalne: wykręcać klosze z lamp– taki był hałas i trzęsienie, że szklane klosze by tego nie wytrzymały. Wśród nas byli także marynarze z bratnich krajów: ci z Libii mieli swoich szefów i tylko tych słuchali. Mieli też własnego kucharza. Pamiętam, że często jedli baraninę, pili colę i palili Malboro. Pamiętam też ich charakterystyczny zapach pomieszany z zapachem perfum z ówczesnych peweksów. Ich przeciwieństwem,co do wyglądu i zachowania byli Wietnamczycy – bardzo grzeczni i spokojni. Atmosfera na okręcie w pierwszych miesiącach stanu wojennego była iście rodzinna. Naprawdę było tak jakoś inaczej, jak to mówili marynarze. Wtedy każdy "banior" – marynarz, zarówno ten młody, jak ten stary banior (rok służby), czy "kątowy"(1,5 roku służby na łajbie) albo też "dziadek" – rezerwista( po 3 latach służby) był traktowany dość przyjaźnie. Kadra wychodziła i przychodziła po cywilnemu. Zaczęli nawet mówić do marynarzy po imieniu. Coś jakby się zmieniło, zniknęła taka "sztywność" między kadrą, a nami – marynarzami. Pewnie nas wszystkich połączyła ta niepewność jutra. Przedtem bywało różnie... Niejeden z nas dostał niezły wycisk. Pamiętam jak podczas rejsu na pełnym morzu, w czasie sztormu, kiedy pełniłem wachtę na mostku - zauważyłem dziwnie zachowującą się postać... Ktoś stał przechylony przez reling i oddawał "hołd Neptunowi". Po chwili rozpoznałem go. Był to mat, który na naszym okręcie odbywał praktyki, bo miał zostać zawodowym marynarzem. Ja i wielu moich kolegów marynarzy zapamiętaliśmy go jako "sadystycznego, gnębiącego" nas mata. Widząc go w takiej sytuacji, pomyślałem sobie: a widzisz jak to jest. Nie zawsze tak różowo, nie zawsze ty masz władzę i możesz gnębić podległych sobie ludzi. Dopadło i ciebie – pomyślałem. W mojej głowie zrodziła się myśl: a co by było gdybym tak podszedł do ciebie z tyłu i tak po prostu wyrzucił za burtę.Teraz ja mam nad tobą władzę. Może byś sobie przypomniał o ludzkim traktowaniu ludzi? Nie zrobiłem tego. Moje wrodzone człowieczeństwo nie pozwoliło mi na to.
Po trzech miesiącach służby dostałem przepustkę. Miałem dość swojego marynarskiego stroju, zwanego kocem. Nawiasem mówiąc- nikt z nas tego munduru nie uwielbiał. Grube, sukienne spodnie i sukienna bluza. Jedynie czapka z odsłoniętymi uszami była dobra w lecie, zakałą okazała się zimą. W takim stroju latem lepiej nie wychodzić. Tak więc chcąc odpocząć od tego nie zawsze wygodnego stroju przebrałem się u mojego wuja w cywilne ciuchy. Skutek tego okazał się fatalny dla mnie. Na ówczesne czasy – lata osiemdziesiąte
( każdy młody chłopak był w wojsku) wyróżniłem się szybko w tłumie. Zdradziły mnie ogolona twarz i krótkie włosy.... Nastąpiła natychmiastowa kontrola WSW. Zawieziono mnie po marynarski mundur i odstawiono do jednostki. Nazajutrz
stanąłem do raportu. Dostałem 10 dni ancla. Znowu nowy porządek dnia: 5.00 rano pobudka + zaprawa, śniadanie o 8.00, a później to już czynności do końca dnia – szorowanie korytarza, sprzątanie terenu,wożenie węgla itp. Z perspektywy lat wspominając, to były często zadania irracjonalne, niepotrzebne, no ale trzeba było mieć zajęcie. Miejsce aresztu też znacznie różniło się od normalności: metalowe łózko zamykane w ścianie, koc i poduszka oraz mały okrągły stolik. Nie wiem do czego.
Po anclu znowu wróciłem do służby na okręcie , by odsłużyć zaszczytny obowiązek. 

czwartek, 26 stycznia 2017

Była czwarta rano....

Witam serdecznie. Dziękuję za lekturę i zapraszam nadal......
Na blogu staram się pisać poezją i prozą - nawet tę trudną prozę życia - trzeba opisywać... Mój ostatni wpis: praca, płaca, zasiłki, bezrobocie....widzę wzbudził zainteresowanie - DZIĘKUJĘ. Ja zawsze powtarzam; trzeba patrzeć i widzieć, słuchać i słyszeć, czuć, a przynajmniej się starać...
Sama przeszłam wiele....Oj znam prozę życia....znam.. aż chwilami za boleśnie..... no ale do przodu... Czesław Niemen ( Wydrzycki) śpiewał "Dziwny jest ten świat" - piękny tekst i piękne wykonanie śp. Czesia....ja skromnie dodam: piękny jest ten świat - wart poznania, a "dziwni"są ludzie, dziwny jest człowiek. Człowiek człowiekowi - człowiekiem powinien być, a nie wilkiem....
       Dziś proponuję kolejny mój artykuł pt."Była czwarta rano". Artykuł opublikowały Okręty Wojenne str. 99 i 100.

podaję link do lektury: http://www.okretywojenne.pl/ow/katalog/?aid=7&ctid=165

http://www.okretywojenne.pl/ow/katalog/?aid=7&ctid=165

środa, 25 stycznia 2017

Inteligencja, Pokora, Mądrość...


Witajcie serdecznie! Miało być o 500+ i będzie, ale póki co - by nie było za dużo prozy ...
Dziękuję za to, że mnie odwiedzacie, że czytacie i głosujecie. Blog uczestniczy w rankingu NB Toplista. Ten ranking to okazja do promocji bloga, dotarcia do większej liczby czytelników. DZIĘKUJĘ i ZAPRASZAM. 


Dzisiaj kilka myśli różnych: przeczytanych, zasłyszanych:

-  Dostrzegać swoje błędy to INTELIGENCJA.
 - Przyznawać się do nich to POKORA.
 - Więcej ich nie popełniać to MĄDROŚĆ.-

Zdjęcie: Alicja Rupińska


Fragment (mój ulubiony) z książki - Fryderyk Nietzsche -
                           " Tako rzecze Zaratustra"

" [...] Twórczość- oto jest wielkie wyzwolenie z cierpień i ulżenie życia. Lecz, żeby twórca powstał, wiele cierpień tu trzeba 
i wiele przeistoczeń. Wiele gorzkiego zamierania musi być w waszem życiu, wy twórcy! I tako stajecie się orędownikami 
i obrońcami wszystkiego, co przemija.
Zdjęcie: Alicja Rupińska
     Aby twórca dziecięciem się stał, dziecięciem nowo narodzonem, na to musi być rodzicielką i bólami rodzicielki.
     Zaprawdę, przez sto dusz wiodła ma droga, przez sto kołysek i bóli porodowych. Niejednom pożegnanie przeżyć musiał i znam, rozdzierające serce, ostatnie godziny.
   Lecz tako chce ma wola twórcza, dola ma. Lub obym wam rzetelniej powiedział: takiej właśnie doli pożąda wola ma.
    Wszystko, co czuje,cierpi we mnie i jest w więzieniu zamknięte, lecz wola ma zjawia mi się zawsze jako wybawca
 i zwiastun radosny.
   Wola wyswobadza - oto jest prawdziwa nauka o woli
 i wolności - tak was uczy Zaratustra. [...]"

wtorek, 24 stycznia 2017

Okręty Wojenne - polecam nowy numer

http://www.okretywojenne.pl/




a w numerze:


     Jan Tymiński
Krzysztof Dąbrowski
Siergiej Patianin
David Irving
Hartmut Ehlers
Maciej Chodnicki
Daniel Kowalczuk
Maciej S. Sobański
Aleksandr Mitrofanov
Alicja Rupińska
Aleksandr Mitrofanov

Praca, płaca, zasiłki, bezrobocie...

Witam serdecznie. Od rana, jak większość z nas - rozpoczęłam prozę życia. Właśnie po wypełnieniu rannych obowiązków, włącznie z zakupami i porządkami typu: toaleta itp. - przysiadłam i na moment posłucham radia. Na antenie rozmowa o zasiłkach dla bezrobotnych, o pracy, płacy, 500+...Fajnie....O tym trzeba mówić...
Słuchałam i uszom nie wierzę. Nie wiem czy; niektórzy mają tak słabą wiedzę na temat prawdziwej prozy życia czy po prostu przejawiają ignorancję albo też po prostu nie "zgłębiają" tematu od tzw. "kuchni".


...jesteśmy jak te fale wody...nie zawsze przyjazny wiatr....
Przepraszam, ale przysłowiowy "szlag" mnie trafia - jak rozmówcy wypowiadają się na temat pracy, płacy, zasiłków dla bezrobotnych.... Słyszę, że mają być wyższe zasiłki dla bezrobotnych. Mają one wynosić 1 tysiąc złotych. No i dobrze - myślę. Przecież Ci, którzy nie pracują też chcą żyć, muszą jeść... No i ....co słyszę dalej...? Jeden z rozmówców mówi, że to nie dobry pomysł ( ma prawo tak myśleć, mówić).  Ok, tylko co w zamian? Inny zaś rozmówca tłumacząc fakt niskiej płacy tj. 1.500 złotych - rozbrajająco mówi: mało, bo nie chcą ci pracownicy się edukować- Hm...? Też ma prawo tak mówić, ale czy zawsze jeden i drugi rozmówca ma rację? Jest tzw. "drugie dno". A więc...
  Słuchając, czytając tak myślę: czy ci tzw. decydenci zdają sobie sprawę z prawdziwej PROZY życia, która naprawdę otacza ludzi? Hm...chyba nie wszyscy. Owszem, niektórzy tak, ale są tacy, których słuchając wypowiedzi albo czytając ich słowa, pogląd na dany temat, to pożal się Panie... Przypominają mi się wtedy słowa pewnej bogatej panienki, która słysząc o tym, że ludzie nie mieli chleba do jedzenia - powiedziała z rozbrajającą szczerością: no...ale mogli jeść bułeczki.  
   Czy ktoś, kto neguje zasadność wyższej kwoty dla bezrobotnych mówiąc, że taki bezrobotny po okresie tegoż zasiłku już nie wróci do pracy, bo się odzwyczai... - zna sytuację rynku pracy? Śmiem wątpić...Otóż znam trochę życie i wiem jak jest ciężko znaleźć pracę, a zwłaszcza w małych powiatowych miasteczkach. Prawda jest taka, że tej pracy tam nie starcza, nawet dla ludzi po szkole średniej, a i absolwentom wyższych uczelni nie jest łatwo. Przed laty,przed transformacją w każdym z takowych miast i miasteczek zakłady pracy "tętniły" życiem, a dziś??? Jak jest każdy widzi. No, chyba, że ktoś nie chce i udaje, że nie ma problemu. Poza tym daleko idąca robotyzacja, automatyzacja też robi swoje. Stanowisk pracy brakuje i będzie brakowało. Wystarczy popatrzeć w statystyki - a takie powinny być prowadzone- ile zawodów jest ginących? Kiedyś taka instytucja jak Cech Rzemiosł Różnych - skupiała kilkadziesiąt, ba nawet kilkaset członków. A dziś?
Niektórzy powiedzą: no i dobrze, na rynku wszystko jest, sprowadzą z Chin ....Ok. Jest tylko problem z ludźmi, którzy kiedyś to (sprowadzone) robili, produkowali.
    A może wręcz trzeba by było "rozdawać" pieniądze, by te towary zbywać. Nawigatorzy Jutra przewidują, proponują...
Można znaleźć ich wypowiedzi - ciekawe- w Internecie.
Bulwersują mnie tez wypowiedzi tego typu: - mają niską płacę, bo nie chcą się edukować. Mój Boże...jak facet w wieku 50. paru lat- przed emeryturą, zmęczony już troszkę życiem, zarabiający zaledwie na utrzymanie rodziny( to przysłowiowe 1.500 złotych) ma mieć siłę i czas na studia??? A i po co???
Wielu młodych ludzi płaci czesne , edukuje się i co??Wyjeżdża wielokrotnie zagranicę za chlebem. To tyle na dziś.. Jutro o 500+
      

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Antoni Słonimski

 Na wolną chwilę proponuję fr. z książki Jerzego Kwiatkowskiego pt. Felietony poetyckie:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/1e/Antoni_Slonimski_Polish_writer.jpg/158px-Antoni_Slonimski_Polish_writer.jpg

... Był najlepszym polskim felietonistą swojego czasu. Może najlepszym w ogóle? Za mały dystans dzieli nas jeszcze od jego felietonistyki, by móc ocenić ja w pełni. Ale przecież taką lekkością i ostrością pióra, tak znakomitym poczuciem komizmu nie rozporządzał nawet Bolesław Prus.
    Dowcip Słonimskiego. Poważne nasze czasy, poważni krytycy, jak gdyby zapominają o nim, uważając zapewne, że rozumie się on sam przez się. A to temat do osobnej rozprawy. Jakże przy tym zróżnicowany. To Słonimski przecież -  razem z Tuwimem - wprowadził do polskiej literatury nie istniejący w niej bodaj od czasów sowizdrzalskich - komizm nonsensu. To on był mistrzem Mrożka - tego od "Postępowca". Ale ów nurt to jedynie epizod w twórczości autora Moich walk nad Bzdurą. Bo centrum komizmu było tu inne: roztaczało się między niezawodną humorystyczną anegdotą a ostrym dowcipem polemicznym, ośmieszającym przeciwnika. Słonimski sąsiadował pod tym względem z Boyem. I chyba poza nim jednym nie miał godnego sobie rywala.
     Taki był awers złotego medalu pisarstwa Antoniego Słonimskiego. 9 Istotnie awers, bo felietonista dawał przede wszystkim wyraz swoim awersjom... Wobec takich zjawisk jak faszyzm, totalitaryzm, militaryzm. Także - dodajmy, by prawdzie stało się zadość - sztuka nowatorska, której zresztą, malarstwa mianowicie, potrafił również niegdyś z wielkim ferworem bronić.)
     Rewers - stanowiła poezja. Tu ten bezpardonowy satyryk i polemista - bywał łagodny, czuły, sentymentalny i nieśmiały, Z jakąż delikatnością potrafił pisać o pierwszej sztubackiej miłości. Przypomnijmy Żal czy YT OT...
   Słonimski - poeta nie przejmował się nigdy tym, że cos "już było", ani tym, że "tak się teraz nie pisze". Zapewne, W młodości bywał także nowatorem, unowocześniał rymy, wprowadzał pewne elementy poetyk: ekspresjonistycznej czy futurystycznej do swoich wierszy. Ale były to nowatorstwa umiarkowane i ich okres trwał krótko. Główne jego powinowactwa, to parnasizm, romantyzm, Heine, Verlaine...

niedziela, 22 stycznia 2017

KSIĄŻKA - papierowa czy ....... ?

Papierowa czy e-bookowa?

Tego typu pytania coraz częściej się pojawiają 
w mediach, a także u wydawców i czytelników

W dobie powszechności internetu istnieje obawa, że książka tradycyjna może przestać mieć rację bytu. Odważni spekulują, że może nastąpić taki moment, kiedy zostanie wyparta przez
tę elektroniczną. Znikną biblioteki, księgarnie i inne instytucje, które od wieków produkowały, popularyzowały wydania książkowe - te tradycyjne. Szeroko dostępne w internecie książki 
w pdf czytane są zarówno przez młodzież jak i dorosłych.


Zalety e-booków


Nowoczesna technologia, to nie zawsze zagrożenie, a wręcz nawet pomoc. W tym przypadku też. Chodzi o miejsca w bibliotecznych magazynach. A zapewne i w domowych biblioteczkach też już robi się ciasno od zbiorów pieczołowicie gromadzonych przez lata. Miejsca z książkami to obraz jawiących się stert książek poukładanych w sterty od podłogi, aż po sufit. Upycha się je gdzie się da i jak się da. Te z kolei zbierają kurze i często wygląda to nie estetycznie. Ebooki zaś, zajmują jedynie miejsce na dysku twardym, ewentualnie na innym nosniku przenośnym. Istnieją pod postacią plików w różnych formatach,które może odczytać program komputerowy.
 Poza tym do ich wydania nie potrzeba papieru. Więc oszczedność papieru, a tym samym - mniej ściętych drzew. Zwolennicy tej formy publikacji twierdzą, że jest przez to ekologiczną. Papier zwykle dość szybko się niszczy, jeśli książka jest intensywnie eksploatowana i nie przystosowany do tego czytnik. Nie ma mowy o tym, aby ebooki zbierały kurz.Ta cecha jest doskonałą wiadomością dla bibliotek, szczególnie takich, które muszą gromadzić wszystkie książki, które zostały wydane w kraju. Być może za kilkanaście lat wszystkie zostaną zdigitalizowane, dzięki czemu nie będzie problemu z ich przechowywaniem. Tradycyjne książki ważą czasem... i to ile... A ebooki? Ich waga nie przekracza 200 gramów. Ebooki można też w łatwy sposób kupować. Nie musimy nawet ruszać się z domu, a zakupiony ebooka w chwilę po tym, jak za niego zapłaciliśmy, mamy na własność. Oszczędzamy przy tym sporo czasu i energii. Nikt nie każe nam również stać w kolejkach, przemieszczać się, czy nawet szukać książki w innych księgarniach. W tych internetowych mamy ten komfort, że jeśli książki nie ma w jednej, możemy "wklepać" adres drugiej. Z pewnością książka elektroniczna ma swoje zalety i to inne, aniżeli ta tradycyjna.

Wady e-booków

Nowoczesna technologia stawia swoje wymagania przed każdym jej odbiorcą-użytkownikiem. Po pierwsze, żeby korzystać z wersji ebookowej trzeba mieć swobodny dostęp do komputera. Nie każdego stac na wydatek -koszt nabycia urządzenia (komputera czy specjalistycznego odtwarzacza). Czytelnik ebooków musi być już na tzw. pewnym poziomie kultury technicznej. Większe wymagania urządzeń elektronicznych, których używanie wiąże się z określonym poziomem kultury technicznej. Niedostateczna ciągle jakość wyświetlaczy, powodujące szybsze zmęczenie czytającego i wolniejsze czytanie. Poza tym - tradycyją książkę można przenieść- z komputerem trudniej. Aczkolwiek nie dotyczy to już w zasadzie notebooka czy czytnika książek elektronicznych. Mało skuteczne techniki zabezpieczania praw autorskich.


W zestawieniu zalet i wad:

...lubię poczuć książkę w dłoni, słyszeć szelest stron, czuć zapach papieru ... 
- Nie wyobrażam sobie życia bez lektury tradycyjnej książki w pięknej oprawie. Muszę ją widzieć, czuć zapach papieru i słyszeć szelest przewracanych w niej kartek. Muszę ją mieć przy sobie. Kiedy zaczynam czytać zabieram ją do plecaka i ruszam razem z nią w drogę. Ona wędruje razem ze mną. Jest dla mnie jak przyjaciel - obecna i namacalna. Muszę i mogę ją dotknąć. W przypadku książki elektronicznej - nie mam tego komfortu - mówi Agnieszka. - Ja, zamiast czytać lektury te w postaci tradycyjnych opasłych tomów, to wolę obejrzeć film na kasecie lub poszukać streszczania w internecie - szczerze odpowiada gimnazjalista. - Uważam, że ebooki to przyszłość. Tak, stawiam na tę formę publikacji. Sam z niej korzystam i to w dwojaki sposób tzn. czytam, a także publikuję swoje opowiadania - mówi Andrzej. Tak podsumowuje zalety: chronimy lasy, wydanie e-booka jest nieporównywalnie tańsze niż tradycyjnej książki, więc ryzyko dla wydawcy znacznie mniejsze, a co za tym idzie łatwiej początkującemu autorowi wydać książkę w wersji elektronicznej niż tradycyjnej, autor może sam wydać książkę. Jeśli chodzi o wady? - łatwość wydania książki może spowodować zalew grafomanii. Pan Andrzej dodaje jeszcze: - Istotna uwaga: Obecnie e-booki są bardzo popularne w USA, także wśród niektórych uznanych autorów. Niektórzy tamtejsi początkujący autorzy odnieśli sukces na rynku e-booków, także finansowy. Nie pamiętam nazwisk (tych uznanych i tych debiutantów), ale łatwo znajdziesz w sieci. Jeśli to pójdzie w tę stronę co w USA, to książka tradycyjna stanie się tak niszowa jak obecnie jest w Polsce e-book. Także prasa przerzuca się na e-booki. Budzisz się rano i masz w czytniku poranną prasę.

ps. Cóż..postęp to postęp, ale ja sobie nie wyobrażam domu bez książki w formie papierowej.
A może tak mieć, korzystać z formy papierowej i e-bookowej?



https://pixabay.com/pl/biblia-%C5%82awka-karolina-po%C5%82udniowa-sc-1949750/
















sobota, 21 stycznia 2017

21 stycznia 2017


Witajcie serdecznie. Dzisiaj serdecznie życzenia dla wszystkich i każdej/ każdego
                                                   - Babci i Dziadkowi. 



http://kartki4you.pl/ekartka-wszystkiego-najlepszego-kochani-babciu-i-dziadku,4,0,10694.html

piątek, 20 stycznia 2017

Wincent Wioln ZIMA w poezji i muzyce

Witajcie serdecznie. Dzisiaj proponuję poezję i muzykę kolegi z Trójmiasta ( za Jego przyzwoleniem). Poczytajcie, posłuchajcie proszę...


Wincent Wioln     -      ZIMA

Łaskawy śnieg przytulił się do ziemi;
Topię w nim ślady, myśli szalone,
Wzdycham do płatków
Staccatem ich przeznaczenia.

Mijam formy w puszystym nastroju,
Fuzja zachwytu wstrzymuje spojrzenie,
Szczygieł drażni biel swoim kolorem,
Mróz wije strugę w tataraku.

Wędruje wzrokiem o zaspach zabielonych;
Sztaluga konarów kreśli zadymkę.
Chłonę jej obraz figur rozpylonych;
Smagam się z podmuchem,
Który rozprasza tok białego myślenia.

Skrzepnięte słońce wynurza chłód,
Szkarłatnym tonem na odwieczerz;
Stęka pień, stęka mój wzrok,
Szarpie się z zimnem
Wśród rosy marznących kryształów.

Pochylam myśli nad płótnem
Skrzących paciorków nieba i ziemi,
Stygnącą ciszę nastrajam milczeniem
Otulam wdzięczność nocnym szmaragdowym mrozem;
Czas mruży lampę nowiu,
przemija obraz,
przemija do drogi życiowej






                    









czwartek, 19 stycznia 2017

KULIG


Witajcie serdecznie. Zima wokół... Dzisiaj chcę Wam przypomnieć piękny opis literacki...... obraz, scenę filmową. Komuż by się nie marzył taki KULIG...

"Sanie gnały jak wicher. Dzień był jasny, mroźny. Śnieg migotał, jakby kto nań iskry sypał; z białych dachów chat podobnych do 
kup śnieżnych strzelały wysokimi kolumnami dymy różowe. Stada wron wron polatywały przed saniami wśród bezlistnych drzew przydrożnych z krakaniem donośnym.

http://whyart.pl/wp-content/uploads/2014/01/35_kossakju.jpg
O dwie staje za  Wodoktami wpadli na szeroką drogę, w ciemny bór, który stał głuchy, sędziwy i cichy, jakby spał pod obfitą okiścią. Drzewa, migotając w oczach, zdawały się uciekać gdzieś w tył za sanie, a oni lecieli coraz prędzej i prędzej, jak gdyby rumaki skrzydła miały. Od takiej jazdy głowa się zawraca i upojenie ogarnia, więc ogarnęło i pannę Aleksandrę. Przechyliwszy się w tył, zamknęła oczy, całkiem pędowi się oddając. Poczuła słodką niemoc i zdało jej się, że ten bojarzyn orszański porwał ją i pędzi wichrem, a ona mdlejąca nie ma siły się oprzeć ani krzyknąć… I lecą, lecą coraz szybciej… Oleńka czuje, że obejmują ją jakieś ręce… Czuje wreszcie na wargach jakoby pieczęć rozpaloną i palącą… Oczy się jej nie chcą odemknąć jakoby w śnie. 
I lecą — lecą! Senną pannę zbudził dopiero głos pytający:

Miłujesz że mnie? Otworzyła oczy: Jako duszę własną! A ja na śmierć i żywot!
  •  Znowu soboli kołpak Kmicica pochylił się nad kunim Oleńki. Sama teraz nie wiedziała, co ją upaja więcej: pocałunki czy ta jazda zaczarowana?I lecieli dalej, a ciągle borem, borem! Drzewa uciekały w tył całymi pułkami. Śnieg szumiał, konie parskały, a oni byli szczęśliwi."
"Potop" ( fragment - opis kuligu) - Henryk Sienkiewicz.


środa, 18 stycznia 2017

Ludzie podobni żurawiom

Witajcie. Dzisiaj odrobinę poetyczniej w naszej prozie życia.
Rok temu w grudniu miałam zaszczyt uczestniczyć w I edycji konkursu"Po prostu pisz" - organizowanego przez portal Talent.pl, który objął patronatem moje blogi. Do konkursu zgłosiłam wiesz pt.:" Ścieżki labiryntu". Dlaczego taki tytuł?  No cóż - łatwo się domyślić...Nasze życie wędrówką jest...,
 a my - ludzie - podobni do ptaków...



 Ludzie
 podobni żurawiom
 urodzeni aniołowie
 Pędzą przez życie
 z połamanymi
skrzydłami
Żurawie
podobni ludziom
z rozpiętymi skrzydłami 
stadem lecą
w kluczach
https://pixabay.com/pl/%C5%BCurawie-ptak%C3%B3w-roosting-lotu-1811095/




Ludzka łza
i klangor żurawi
to skarga
cierpiących dusz

Tańczą żurawie
na niebie
Wędrują
przez życie
L U D Z I E

Wiersz ten zdobył I miejsce we wspomnianym konkursie.
Tak więc miałam zaszczyt zostać laureatką I edycji konkursu
"Po prostu pisz". Wiersz "Ścieżki labiryntu" jest zamieszczony na portalu talent.pl - zapraszam i polecam ten portal  zarówno dla twórców - artystów- jak i lubiących twórczość: poezję, malarstwo, muzykę....

wtorek, 17 stycznia 2017

"Nad Jeziorką"


Witajcie serdecznie. Dzisiaj fr. z książki pt.:
" Jak legenda" opowieści z mazowieckiej ziemi. 
   Autorem jej jest Tadeusz Chudy.
" Za czasów Stanisława Augusta pojedynki wśród elity towarzyskiej Warszawy (czytamy w "Dziejach obyczajów w dawnej Polsce" - Jana Stanisława Bystronia) są częste; odbywano je zazwyczaj wczesnym rankiem na polach pod Jeziorną, na południe od Warszawy.


                                      https://pixabay.com/pl/bro%C5%84-pojedynek-broni-kolekcja-1482648/

A dlaczego właśnie tutaj tak chętnie i często się pojedynkowano?Z bardzo prostej przyczyny: było to miejsce - jak powiada Aleksander Bruckner - zostające już poza obrębem władzy marszałkowskiej, czyli można było tu prawie bezkarnie wypuszczać sobie wzajemnie żywoty z nikczemnych, doczesnych powłok. Plaga pojedynkowania się tak dalece opanowała wspomnianą elitę, że co światlejsi Polacy epoki stanisławowskiej poczęli bić na alarm, między innymi Franciszek Karpiński i biskup Ignacy Krasicki. Ten ostatni tak oto pisał o wydarzeniach w Jeziornie nad Jeziorką:

Tam w niezmiernej cholerze
rozjuszeni rycerze,
dla przymówki lub flaszki,
kładą życie za fraszki.

nie sposób już dojść nazwisk ludzi, którzy potykali się tutaj. nie wiadomo, jaką broń wybierali najczęściej. Nigdzie tutaj na polnych kamieniach, na brzegach rzeczki ani na białych kartach powietrza nie widać żadnego rejestru: Kto zginął? Kto poranion? Kto odjechał jako zwycięzca? 
Gdzieś w tym zapomnieniu zgubił się nam ów nieszczęsny sposób załatwiania mniej lub bardziej dotkliwych uraz - krwią. Stracili zajęcie sekundanci. Zagubił się nam - na szczęście!- cały ceremoniał i rytuał zarzynania "w imię honoru".  

poniedziałek, 16 stycznia 2017

GOETHE

Witajcie serdecznie w nowym tygodniu. Dzisiaj kilka myśli -
 pięknych aforyzmów Wielkiego Autora - J.W. Goethe


" Każdego dnia  trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki,
   przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz,
   a także, jeżeli to możliwe, powiedzieć parę
   rozsądnych słów".                                                               
https://i.ytimg.com/vi/hBomL0leVP4/maxresdefault.jpg


" Nie trzeba pisać wierszy ani sztuk teatralnych,
   żeby być twórcą, istnieje również twórczość czynów,
   która niejednokrotnie stoi znacznie wyżej."

"Twarda jest konieczność, ale dopiero zmuszony
koniecznością może człowiek wykazać, co jest
naprawdę wart. Życie wedle swego widzimisię
potrafi każdy."

"Szukajcie w sobie, a znajdziecie wszystko,
i radujcie się, skoro poza wami, jakimkolwiek się
tu imieniem posłużyć zechcecie, istnieje natura,
mówiąca "tak" i "amen"wszystkiemu,
co w sobie znaleźliście".

"Kwiaty są pięknymi słowami i hieroglifami natury, którymi daje nam ona poznać,
                                                jak bardzo nas kocha".

"Świat jest wielki i bogaty, a życie tak różnorodne, że motywów do wierszy nie braknie. Powinny to jednak być wiersze okolicznościowe, to znaczy takie, do których rzeczywistość dostarczyła podniety i materiału. Ogólny i poetycki staje się poszczególny przypadek właśnie dzięki temu, że się nim zajął poeta. Wszystkie moje wiersze są wierszami okolicznościowymi, rzeczywistość była pobudką ich powstania i rzeczywistość stanowi ich podłoże. Za nic mam wiersze brane z powietrza".



niedziela, 15 stycznia 2017

PIKNIK w GDYNI






















Okręt Muzeum ORP "Błyskawica"- (naprzeciwko U-bbota)-
- 80 -letni "uczestnik" Pikniku Wojskowego o ciągle największej sile ognia w naszej
 Marynarce Wojennej. 8 dział 100 mm








ORP SĘP niemieckiej konstrukcji U-bot Kobben zbudowany w 1966 roku zawsze wzbudza zainteresowanie. Ma już prawie pół wieku swojej historii.... 





                                           ORP "GROM"






http://www.samolotypolskie.pl/uploads/Products/product_1872/preview_mil-mi-24_src_1.jpg

Przelot śmigłowców bojowych MI-24D z 49. Bazy Lotniczej w Pruszczu Gdańskim, Samolotów patrolowych BRYZA i śmigłowców MI-14PŁ z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej

Czytaj więcej: http://www.dziennikbaltycki.pl/wiadomosci/gdynia/a/gdynia-jednym-z-16-miast-w-polsce-z-wojskowym-piknikiem-z-okazji-przyjazdu-amerykanow,11685900/


http://www.magnum-x.pl/files/artykuly/lotnictwo/98_lotnictwo_2011_07/3.jpg


Mi-14 Ł konstrukcji radzieckiej z lat 60-tych ciągle modernizowany - może lądować na morzu i z niego też startować około 30 . minut utrzymuje się na wodzie. 
Niebawem będzie wycofany ze służby.











sobota, 14 stycznia 2017

Spotkanie z Afryką

Witajcie serdecznie w zimowy czas. Proponuję spacery w pięknej zimowej aurze, a na czas wolny-
JAK SIĘ ZNAJDZIE takowy - I SPOSOBNY KU REFLEKSJI 

                                                Spotkanie z Afryką

Łańcuch gór Atlasu
otula baśniowe królestwo
Olśniewa
błękit bezkresu oceanu
i
magia czerwieni
..kozy na drzewach arganiowych...
Zdjęcie: Alicja Rupińska
skalistej ziemi
Z meczetu mediny
płynie wezwanie                                      
Muezzina
na modlitwę wiernych
strzeliste minarety
niosą ją ku niebu
W mauzoleum medresy
marmurowe groby
islamskich dostojników
strzegą tajemnic
ksiąg Koranu
W prowincji oliwek
żółcą się domy
jak słoneczniki
W królewskich stajniach
Zniewolone szlachetnością
rżą araby
W krużgankach i lochach twierdz
historia studzi żar afrykańskiego słońca
Na marokańskiej ulicy
królują:
akrobaci
muzycy
zaklinacze węży
wróżbici
i
znachorzy
wciąż wierzący
w cudowną moc
aszaab

Wspomnienie Maroka - Alicja Rupińska



piątek, 13 stycznia 2017

Tysiące gwiazd na niebie...

Witam serdecznie. Czas na poetyczne nostalgiczne słowa....


Tysiące gwiazd na niebie
Tysiące westchnień w potrzebie
Tysiące przekleństw niepotrzebnych
Tysiące przysiąg " wietrznych"
Tysiące obietnic nierealnych
Tysiące uczuć, szkoda, że tylko
                          w e r b a l n y c h


...tysiące westchnień w potrzebie, jak tysiące fal w morzu...

Trudno zmieniać ludzi
Trudno zmieniać świat
Trudno zawrócić rzeki nurt
Trudno za życia stanąć u Raju wrót

Spotykasz przeszkód  tysiące
Wylewasz łez tysiące
Dotykasz szczęścia...
przez chwil tysiące...
Nie zawsze pięknym jest ten świat
nie zawsze w plecy tylko..
wieje przyjazny wiatr..
A jednak...cholera...
to właśnie poznania 
wart jest ten ŚWIAT


..nawet takie małe maki są piękne...