czwartek, 30 grudnia 2021

Nigdy się nie poddawajcie! Trzeba biec do odmierzonej m e t y...

 

...mija rok...


To czas sporządzania bilansu tzw. życiowych zysków i strat....
To także czas podejmowania i rozważania nowych wyzwań..
Czas podejmowania zmian...w myśl porzekadła:
" Z nowym rokiem - nowym krokiem", aby ku lepszemu.
Tego wszystkim życzę. Pamiętajcie: po deszczu wychodzi słoneczko zza chmur...
Nigdy się nie poddawajcie! Trzeba biec do odmierzonej m e t y...

Dzisiaj wiersz "KLUCZ" pochodzi z tomiku pt:
" Latarnie marzeń w moim mieście".

Zgubione uczucie 

jak złamane skrzydło
p t a k a
chowa się przed deszczem
u c i e k a
by wrócić do słońca
Zranione szczęście 
uczy korekty
ślęczy nad rekapitulacją
w y z n a ń
Szuka odpowiedzi
na pytania, których
z a b r a k ł o
Proste kłamstwa
krzyżują człowieka
Kolejna miłość...
Kusi zmartwychstanie...

https://pixabay.com/pl/photos/most-ogr%C3%B3d-japo%C5%84ski-%C5%82uk-park-53769/

środa, 22 grudnia 2021

...Nie wiem, co to poezja, jest w niej coś z laski Mojżesza:"

 Władysław Broniewski

- ROBOTNIK Z RADOMIA -
Nie wiem, co to poezja,
nie wiem, po co i na co,
wiem, że czasami ludzie
czytają wiersze i płaczą,
a potem sami piszą,
mozolnie i nieudolnie,
by od dławiącej ciszy
łkające serce uwolnić.
A kiedy synka stracił
pewien robociarz z Radomia,
o wierszu pomyślał z płaczem
i list napisał do mnie:
"Chłopczyk był śliczny jak róża,
dobre, kochane dziecko...
Wierszyk niech będzie nieduży,
nie religijny- świecki..."
Nie wiem, co to poezja,
jest w niej coś z laski Mojżesza:
strumień dobędzie ze skały,
umie zabijać i wskrzeszać.

https://pixabay.com/pl/photos/bo%c5%bce-narodzenie-zima-jod%c5%82a-ga%c5%82%c4%85%c5%ba-3314709/

wtorek, 21 grudnia 2021

ku lepszym dniom...

 "Poezja wymaga skupienia, ba, nakazuje je, izoluje człowieka wbrew jego woli, niejednokrotnie narzuca się, i na szerokim świecie  ( by nie rzec -w wielkim świecie) jest równie uciążliwa, jak wierna kochanka".


                        Tak pisał Goethe do Schillera o poezji.


Och ta poezja..., ale jak tu bez niej żyć???

Romans z losem

Zrozumieć siebie

prześcignąć czas

toksyczny przyjaciel

łzy to deszcz rozpaczy

słońce radości je osuszy

dobro to miłość w sercu

zło to ZBRODNIARZ miłości

  

                                        Wspominam

                                         ścieżki i drogi

                                         tyle już ich było

                                         co jeszcze?

                                         słodycz z goryczą?

                                         miłość? smutek?

                                         czym ostanę?

                                         spiżem, oziminą, perzyną?

                                         ty? czym ostaniesz?

                                         realnym czy cieniem?

                                         trwasz...

                                         chcę zostać, choć wspomnieniem...            

               

Pozdrawiam serdecznie. Zdrowia życzę, bo ono tak ważnym jest. Przechodzę przez te trudne dni,wiem jak to jest, czas zatrzymuje się w miejscu, ból nie pozwala normalnie funkcjonować.Ku lepszym dniom...

                                  
               https://pixabay.com/pl/photos/bo%c5%bce-narodzenie-kartka-%c5%9bwi%c4%85teczna-2745943/



niedziela, 19 grudnia 2021

śnieg zakrył szarości brzydotę....

Wczoraj skradłam niebu blask


zrobiłam to, by jego ciepło ogrzało nas


z wiatrem się dogadałam...


gęźbiarz bałamutny, stary bies


przyrzekł mi, że zagra miłosną kantatę


u serca twojego wrót...


Pomoc nam zadeklarował deszcz


on też ma oczy pełne łez...


Mróz skuł ziemię lodem


nasze serca jednak ocalił


może tak, ot sobie-mimochodem...


Śnieg zakrył szarości brzydotę


białym puchem-przyrzekł nam,


że będzie naszej miłości -dobrym duchem


- rozumiemy WAS - wyrzekły obłoki z nieba


-macie od NAS niebieski dywan


chyba wiemy, czego WAM potrzeba


niebieskie  obłoki, kędzierzawe baranki...


zadumały się z wielkim zatroskaniem...


ależ kierat z tym ludzkim kochaniem...


https://pixabay.com/pl/photos/wi%C5%9Bnie-japo%C5%84skie-kwiaty-bia%C5%82y-2169269/

piątek, 17 grudnia 2021

Człowiek pływak pławi się w odmęcie życia...

 Konik Morski



Pławikonik                                                              Człowiek pływak
Morski konik                                                           pławi się
pławi się w morzu                                                   w odmęcie życia
barwę ciała ma przepiękną                                    i nie zawsze
Wabi oko ludzkie                                                   innych zachwyca
Pędzi                                                                     Sen z jego powiek
życie wesolutkie                                                    Spędza szara codzienność
i marzy mu się
choć na chwilę

                                                    - życia odmienność.

https://pixabay.com/pl/boże-narodzenie-krajobraz-narodzenia-1916051/

środa, 15 grudnia 2021

Zawsze idź do przodu..

 

Zawsze idź do przodu

Zawsze idź do przodu,
aż po horyzont, aż po kres.... 
łatwiej z dobrym nastawieniem,
niż z nosem "na kwintę" 
nie warto smęcić...
nie trzeba się poddawać,
dawać "satysfakcję" wrogom...
trzeba mądrze walczyć o swoje,
trzeba brać LOS w swoje ręce,
nie warto poświęcać czasu, energii...
ludziom, którzy;
nie rozumieją ciebie
którzy są egoistyczni i podli...
nie daj się krzywdzić
ale i innych nie krzywdź...
nie potępiaj i nie pozwól, 
by inni cię potępiali...,
by z ciebie szydzili...

Alicja Rupińska

„Nasza największa chwała nie leży w tym, by nigdy nie upaść, ale w tym, by podnieść się za każdym razem, gdy upadniemy.”
                             Ralph Waldo Emerson 

wtorek, 14 grudnia 2021

"Messalina literatury polskiej"

 

Zofia Nałkowska - " messalina literatury polskiej"

 Kolejny raz sięgam do Zofii Nałkowskiej. Zawsze podziwiałam jej geniusz, jej kunszt literacki. Zofia Nałkowska - pisarka, publicystka, autorka dramatów, diarystka. 
http://streszczenia.pl/autor/nalkowska-zofia/


Linkhttp://culture.pl/pl/tworca/zofia-nalkowska

Pisarka, publicystka, autorka dramatów, diarystka. Urodziła się 10 listopada 1884 roku w Warszawie, zmarła 17 grudnia 1954 rok tamże. Córka Wacława Nałkowskiego, geografa, publicysty i pedagoga, oraz Anny (z Šafránków), nauczycielki i autorki podręczników geografii; siostra Hanny Nałkowskiej, rzeźbiarki. Kształciła się na pensji w Warszawie, następnie studiowała na tajnym Uniwersytecie Latającym. Debiutowała w 1898 roku wierszem "Pamiętam", opublikowanym w "Przeglądzie Tygodniowym". Pierwszy utwór prozą, opowiadanie "Orlica", ogłosiła w 1903 roku w "Ogniwie".[...] Czytaj całość: http://culture.pl/pl/tworca/zofia-nalkowska
Autorka znanych dzieł takich jak m.inn.:Medaliony, GranicaRomans Teresy Hennert, Dom nad łąkami, Niedobra miłość i innych - odeszła jako spełniona artystka, uznana i nagradzana autorka swoich dzieł.                                                                                                                                        
                                             Niestety jej życie prywatne, rodzinne nie układało się zbyt "różowo". Było w nim dużo ekscesów, bolesnych romansów. Z tejże też okoliczności nazywano ją messaliną literatury polskiej na cześć cesarzowej rzymskiej, słynącej z erotycznych ekscesów. W swoim burzliwym życiu nie znalazła wielkiej miłości, której tak pragnęła i poszukiwała doznając "ran".                                                                              

poniedziałek, 13 grudnia 2021

Wspomnienie sprzed 40.lat

Artykuł napisałam kilka lat temu, zamieszczony był na łamach: link:https://www.okretywojenne.pl/ow/katalog/?aid=7&ctid=165&lang=2

Aleksandr Mitrofanov. Kosmiczna flota ZSRR i Rosji, część III. Alicja RupińskaByła czwarta rano ... Aleksandr Mitrofanov. Nowe rosyjskie małe kutry bojowe ...

Była czwarta rano...


Trzydzieści pięć lat temu, 13 grudnia, zimową nocną ciszę przerwał przeraźliwy sygnał dzwonka okrętowego. Czwarta rano. Alarm bojowy. Wszyscy migiem zajęliśmy swoje stanowiska bojowe. Staliśmy przy kei w porcie wojennym. Co się dzieje? Ćwiczenia ? Wojna ? Przecież alarm bojowy o 4. nad ranem i w dodatku niezapowiedziany to niecodzienność, więc coś się musi dziać. Okręt był gotowy do wyjścia w morze. Każdy był na swoim stanowisku. Co nastąpi? Burza myśli pełnych niepokoju, wizja wojny pojawiła się w głowie każdego z nas.
Po dwóch godzinach wielkiej niepewności zgonili nas do messy. Włączono telewizor. Co się dzieje? Wzrok wszystkich skierowany był na postać generała Wojciecha Jaruzelskiego. Stan wojenny? Jaka wojna? Z kim? Niektórzy mieli lada moment iść do cywila, a teraz? Od tej pory zaczęła się dla nas nowa rzeczywistość. Odwiedzali nas oficerowie z WSW, rozmawiali, pytali o rożne rzeczy: jaka atmosfera panuje na okręcie? Kto z nas ma rodzinę na zachodzie?i takie inne sprawy. Marynarze, którzy byli członkami ZSMP (Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej) i dodatkowo kandydatami na członków PZPR ( Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) zostali oddelegowani do służby w terenie. Zasilili oni tzw. Wojskowo-Milicyjne grupy operacyjne. Ja zostałem jako ten "nieoperacyjny". 

Gryf - zdjęcie zamieszczone w artykule "Okręty Wojenne"
Pierwszy miesiąc stanu wojennego był najgorszy. Przerażała ta cisza, ten brak wiadomości z zewnątrz, ten bezruch.... Codziennie to samo; pobudka, służba, śniadanie, wachty, szkolenia polityczne. Staliśmy w porcie. Po miesiącu rutynowych, czasem monotonnych czynności okręt nasz wpłynął do stoczni remontowej. Otrzymaliśmy nowe zadania: warta na bramie stoczni. Każdy wartujący dostał broń i 3 magazynki ostrych. Rozkaz był jednoznaczny i bezwzględny: jeżeli będzie atak na bramę, to masz strzelać. Jeśli ty nie będziesz strzelał, to ciebie zastrzelą; jak ty nie wykosisz, to ciebie wykoszą. Stojąc na warcie wyobrażaliśmy sobie: a jak rzeczywiście ktoś zacznie nacierać? Czy wtedy będę musiał strzelać?A jak w tłumie pojawi się ktoś, kogo znam? Przecież jesteśmy w stanie wojennym, jesteśmy w zupełnie innej, aniżeli dotąd relacji, mamy inne, niecodzienne zadania. Czasem nasza wyobraźnia była zbyt śmiała. Wyobrażaliśmy sobie, że lada moment natrze na bramę cały tłum. Te wizje podczas długich godzin stania były koszmarem. Tak było od warty do warty. W stoczni remontowej spędziliśmy ponad miesiąc. Później zaczęliśmy wypływać w morze. W ramach ćwiczeń strzelaliśmy do makiet. To były ćwiczenia artyleryjskie. Podczas takiej "strzelaniny" miałem zadanie specjalne: wykręcać klosze z lamp– taki był hałas i trzęsienie, że szklane klosze by tego nie wytrzymały. Wśród nas byli także marynarze z bratnich krajów: ci z Libii mieli swoich szefów i tylko tych słuchali. Mieli też własnego kucharza. Pamiętam, że często jedli baraninę, pili colę i palili Malboro. Pamiętam też ich charakterystyczny zapach pomieszany z zapachem perfum z ówczesnych peweksów. Ich przeciwieństwem,co do wyglądu i zachowania byli Wietnamczycy – bardzo grzeczni i spokojni. Atmosfera na okręcie w pierwszych miesiącach stanu wojennego była iście rodzinna. Naprawdę było tak jakoś inaczej, jak to mówili marynarze. Wtedy każdy "banior" – marynarz, zarówno ten młody, jak ten stary banior (rok służby), czy "kątowy"(1,5 roku służby na łajbie) albo też "dziadek" – rezerwista( po 3 latach służby) był traktowany dość przyjaźnie. Kadra wychodziła i przychodziła po cywilnemu. Zaczęli nawet mówić do marynarzy po imieniu. Coś jakby się zmieniło, zniknęła taka "sztywność" między kadrą, a nami – marynarzami. Pewnie nas wszystkich połączyła ta niepewność jutra. Przedtem bywało różnie... Niejeden z nas dostał niezły wycisk. Pamiętam jak podczas rejsu na pełnym morzu, w czasie sztormu, kiedy pełniłem wachtę na mostku - zauważyłem dziwnie zachowującą się postać... Ktoś stał przechylony przez reling i oddawał "hołd Neptunowi". Po chwili rozpoznałem go. Był to mat, który na naszym okręcie odbywał praktyki, bo miał zostać zawodowym marynarzem. Ja i wielu moich kolegów marynarzy zapamiętaliśmy go jako "sadystycznego, gnębiącego" nas mata. Widząc go w takiej sytuacji, pomyślałem sobie: a widzisz jak to jest. Nie zawsze tak różowo, nie zawsze ty masz władzę i możesz gnębić podległych sobie ludzi. Dopadło i ciebie – pomyślałem. W mojej głowie zrodziła się myśl: a co by było gdybym tak podszedł do ciebie z tyłu i tak po prostu wyrzucił za burtę.Teraz ja mam nad tobą władzę. Może byś sobie przypomniał o ludzkim traktowaniu ludzi? Nie zrobiłem tego. Moje wrodzone człowieczeństwo nie pozwoliło mi na to.
Po trzech miesiącach służby dostałem przepustkę. Miałem dość swojego marynarskiego stroju, zwanego kocem. Nawiasem mówiąc- nikt z nas tego munduru nie uwielbiał. Grube, sukienne spodnie i sukienna bluza. Jedynie czapka z odsłoniętymi uszami była dobra w lecie, zakałą okazała się zimą. W takim stroju latem lepiej nie wychodzić. Tak więc chcąc odpocząć od tego nie zawsze wygodnego stroju przebrałem się u mojego wuja w cywilne ciuchy. Skutek tego okazał się fatalny dla mnie. Na ówczesne czasy – lata osiemdziesiąte ( każdy młody chłopak był w wojsku) wyróżniłem się szybko w tłumie. Zdradziły mnie ogolona twarz i krótkie włosy.... Nastąpiła natychmiastowa kontrola WSW. Zawieziono mnie po marynarski mundur i odstawiono do jednostki. Nazajutrz stanąłem do raportu. Dostałem 10 dni ancla. Znowu nowy porządek dnia: 5.00 rano pobudka + zaprawa, śniadanie o 8.00, a później to już czynności do końca dnia – szorowanie korytarza, sprzątanie terenu,wożenie węgla itp. Z perspektywy lat wspominając, to były często zadania irracjonalne, niepotrzebne, no ale trzeba było mieć zajęcie. Miejsce aresztu też znacznie różniło się od normalności: metalowe łózko zamykane w ścianie, koc i poduszka oraz mały okrągły stolik. Nie wiem do czego.Po anclu znowu wróciłem do służby na okręcie , by odsłużyć zaszczytny obowiązek. 

sobota, 11 grudnia 2021

bądź kolibrem, gołębiem, bądź żurawiem - nie bądź życia pawiem - zarozumiałym, butnym...

 

Żyj tak,

by grób twój

nie pokrył się pleśnią

ale tak,

by cię wspominali

dobrą pieśnią !


                               Żyj tak,

                                by cię nie przeklinali

                                 ci, co zostali

                                 ale tak, by cię pamiętali

                                 ci starsi i zupełnie mali!

Żyj tak,

byś nie kaleczył

ale tak,

byś ludzkie rany leczył !

                                 Żyj tak,

                                 by nie musieli przez ciebie

                                  inni cierpieć

                                  daj im ukojenie,

                                  daj lekkość westchnień!


Żyj tak,

byś mógł każdemu

w oczy spojrzeć

i wybaczyć umiał

tak, jak wybaczył 

Chrystus - Judaszowi !

                                        Żyj tak,

                                        byś dobrym

                                        wspomnieniem był,

                                        a nie niezręczną refleksją

                                        się snuł !

Żyj tak,

byś nie zniszczył

ludzkich rąk, serc

i umysłów - świątyni,

ale tak,

by źródłem dla ciebie 

były !

                                          Żyj tak,

                                          byś kiedyś mógł

                                          powiedzieć : "Gloria victis",

                                           a nie pozwól, by: "Mente captus"

                                            o tobie mówili !

Żyj tak,

by bliźni

na wspomnienie

twojego imienia

uśmiechali się 

szczerze, tak od serca

i robili to w dobrej wierze !

                                                     Żyj tak, by nie być

                                                      życia pawiem

                                                      bądź raczej kolibrem,

                                                      gołębiem, bądź żurawiem !



                              darmowe obrazy - pixaby


                     



   

                    

   

czwartek, 9 grudnia 2021

tysiące gwiazd na niebie...

 


Tysiące gwiazd na niebie
Tysiące westchnień w potrzebie
Tysiące przekleństw niepotrzebnych
Tysiące przysiąg " wietrznych"
Tysiące obietnic nierealnych
Tysiące uczuć, szkoda, że tylko
                          w e r b a l n y c h


...tysiące westchnień w potrzebie,
 jak tysiące fal w morzu...














Trudno zmieniać ludzi
Trudno zmieniać świat
Trudno zawrócić rzeki nurt
Trudno za życia stanąć u Raju wrót

Spotykasz przeszkód  tysiące
Wylewasz łez tysiące
Dotykasz szczęścia...
przez chwil tysiące...
Nie zawsze pięknym jest ten świat
nie zawsze w plecy tylko..
wieje przyjazny wiatr..
A jednak...cholera...
to właśnie poznania 
wart jest ten ŚWIAT




..nawet takie małe maki są piękne...