środa, 27 lipca 2022

mówią, że życie to teatr...

 


Witam serdecznie! Dzisiaj proponuję fr. ze wstępu książki Jolanty Ostrowskiej pt. Jak nas widzą, tak nas piszą.
"Jedni mówią, że człowiek jest kowalem swego losu, drudzy uważają, że przypomina marionetkę poruszaną czyjąś ręką. 
Erazm z Rotterdamu porównywał życie ludzkie do komedii, 
w której każdy występuje w innej masce i gra swoją rolę, 
dopóki nie zostanie przez reżysera sprowadzony ze sceny.


https://pixabay.com/pl/maski-wenecji-maski-1834018/
W rzeczywistości na naszą życiową rolę składa się kilka, a może kilkanaście mniejszych. Niektóre gramy jednocześnie. 
Pierwszoplanowe role wyznacza rodzinny krąg. W zależności od wieku jesteśmy dziećmi lub rodzicami, żonami bądź mężami, wspólnie kształtującymi swoje małżeństwa albo wścibskimi czy życzliwymi sąsiadami. Te role odtwarzamy najdłużej, więc zrosły się z nami jak druga skóra. chyba jesteśmy w nich najprawdziwsi, najbardziej przekonujący, wyraźnie widać nasze twarze. 
   Inny krąg stanowią nasze uczniowskie, a później zawodowe zadania. Stajemy się malarzami, żołnierzami, adwokatami, kucharzami czy stolarzami. Często w swoich miejscach pracy jesteśmy postrzegani jednowymiarowo. Czy zdarza się, by ktoś w ślusarzu, odtwarzającym zgubiony przez niego klucz, zauważył świetnego fachowca, wrażliwego człowieka, wspaniałego ojca, kompozytora pięknych piosenek turystycznych i amatora wędkowania jednocześnie? Zawód nakłada na nasze twarze swego rodzaju maskę, która czasem upraszcza, czasem utrudnia kontakty.
https://pixabay.com/pl/grecja-sklep-z-pami%C4%85tkami-maski-1739244/
Są takie role, które gramy krótko i sporadycznie. Tylko przez chwilę jesteśmy bohaterami bądź tchórzami,błaznami lub pochlebcami. Bywa, że raz zobaczeni w jakiejś sytuacji, pozostajemy na długie lata w pamięci obserwatora z etykietą sknery albo pijaka. Zdarza się, że ocena jest trafna, ale może być i tak, że powiemy w ten sposób o schorowanym człowieku, potrzebującym zainteresowania ze strony przechodnia i wezwania pomocy lekarskiej. Rzadko widywanej bądź zauważonej  ze zbyt dużej odległości osobie dorabiamy gębę.  Nasze twarze, maski i gęby odmalowują w najrozmaitszych barwach przysłowia, doskonale wyrażające międzyludzkie relacje na przestrzeni wieków" - Jolanta Ostrowska

niedziela, 24 lipca 2022

w kalejdoskopie prozaicznych zdarzeń

 Jedno jest słońce na niebie

Każdy z nas ma swój zamknięty świat
W kalejdoskopie zwykłych zdarzeń
Czasem trafiamy na siebie
Wtedy w rzeczywistości przekształcamy
strefę naszych marzeń
Dzień płynie za dniem           

Jawa staje się snem
czasem spełnia się sen
Tak daleko nam do siebie
Dzielą nas myśli, uczucia
Rozpaczliwie szukamy zrozumienia
Dłonie szukają dłoni
Pożądamy
Żądamy
Oczekujemy!
.......................

Czasem następuje integracja

Życzę Wam Wszystkim wszystkiego dobrego!
Więcej optymizmu, aniżeli sceptycyzmu!
Zamiast cynizmu, egoizmu, buty, czasem zbyt "łatwej" 
i nieprzemyślanej krytyki innych, zwykłego zarozumialstwa -życzę , proponuję chwilę zadumy-refleksji nad sobą, nad własnym JA.
       "Świat nie jest taki złyŚwiat nie jest wcale mdły, Niech no tylko zakwitną jabłonie, To i milion z nieba ... - to słowa piosenki Haliny Kunickiej. Rzeczywiście .. . świat nie jest taki zły...tylko my – ludzie - czasem zachowujemy się nie zawsze fair play ...

foto. Alicja Rupińska

foto. Alicja Rupińska
                     












Z serdecznym pozdrowieniem -                                Alicja

piątek, 22 lipca 2022

kolorowy ptak mówili o niej..

 

Kolorowy ptak...

Witajcie w sobotni wieczór....
Na fali wspomnień... 
               Kolorowy ptak - tak się mówi o Halinie Poświatowskiej - poetce.

"Jak trudno przedstawić młodą, zakochaną w życiu kobietę, która jeszcze życie smakowała jak najlepszy tort, której lekarze mówili, by zwolniła tempo, a ona na przekór zaleceniom szła do przodu nadwerężając i tak wątłe już siły...bo chciała być normalną kobietą. "Kocham życie (...) i nawet wtedy, kiedy zraniło mnie  tak bardzo, że przez krótką chwilę zapragnęłam umrzeć, nawet wtedy nie popełniłam zdrady (...)   fr. z książki pt. Halina Poświatowska w zwierciadle swej kobiecości " - autorstwa Katarzyny Karaskiewicz -

dalej....{...} Tak, kochała życie i kreowała je po swojemu. To, co uderza jeszcze w biografii poetki, to zachłanność wobec życia
i upór, z jakim dążyła do realizowania swoich marzeń. Bowiem mimo ciężkiej choroby żyła tak jak chciała. I - jak napisała Grażyna Borkowska- nie rezygnowała z niczego, co sprawiało jej przyjemność: ani z pisania, ani z miłości, ani z romansów, ani z podróży, ani z nawijania włosów na papiloty, troski o urodę".
    Poetka zmagała się z chorobą serca, zmarła w wieku 32 lat.
Stanisław Grochowiak pisał o niej:

    " W niewielkim pokoju na Krupniczej
        Ujrzałem dziewczynę wśród książek,
        Nie była ładna - była na to zbyt Piękna, 
        Nie była tkliwa - była na to zbyt Czuła"



https://poezja.org/wz/Poświatowska_Halina/1506/***(chcę_pisać_o_tobie_)

środa, 20 lipca 2022

romans z losem

 

ku lepszym dniom...

 "Poezja wymaga skupienia, ba, nakazuje je, izoluje człowieka wbrew jego woli, niejednokrotnie narzuca się, i na szerokim świecie  ( by nie rzec -w wielkim świecie) jest równie uciążliwa, jak wierna kochanka".


                        Tak pisał Goethe do Schillera o poezji.


Och ta poezja..., ale jak tu bez niej żyć???

Romans z losem

Zrozumieć siebie

prześcignąć czas

toksyczny przyjaciel

łzy to deszcz rozpaczy

słońce radości je osuszy

dobro to miłość w sercu

zło to ZBRODNIARZ miłości

  

                                        Wspominam

                                         ścieżki i drogi

                                         tyle już ich było

                                         co jeszcze?

                                         słodycz z goryczą?

                                         miłość? smutek?

                                         czym ostanę?

                                         spiżem, oziminą, perzyną?

                                         ty? czym ostaniesz?

                                         realnym czy cieniem?

                                         trwasz...

                                         chcę zostać, choć wspomnieniem...   



wtorek, 19 lipca 2022

"Ojczyzna moja - to wioski i miasta, Wśród pól lechickich sadzone od Piasta; "

 Ojczyzna moja


Ojczyzna moja - to ta ziemia droga,
Gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga,
Gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła,
W polskiej mnie mowie pacierza uczyła.

Ojczyzna moja - to wioski i miasta,
Wśród pól lechickich sadzone od Piasta;
To rzeki, lasy, kwietne niwy, łąki,
Gdzie pieśń nadziei śpiewają skowronki.

Ojczyzna moja - to praojców sława,
Szczerbiec Chrobrego, cecorska buława,
To duch rycerski, szlachetny a męski,
To nasze wielkie zwycięstwa i klęski.

Ojczyzna moja - to te ciche pola,
Które od wieków zdeptała niewola,
To te kurhany, te smętne mogiły -
Co jej swobody obrońców przykryły.

Ojczyzna moja - to ten duch narodu,
Co żyje cudem wśród głodu i chłodu,
To ta nadzieja, co się w sercach kwieci,
Pracą u ojców, a piosnką u dzieci!


Maria Konopnicka


                             pixaby - darmowe zdjęcia


Wierzę, że jeszcze mnie pamiętasz

Witajcie serdecznie, mamy kolejne już chwilami jesienne dni, uważajmy na siebie. Dzisiaj mam dla was takie sobie luźne refleksje, tak na luźno...w końcu kto nie lubi kochać i być kochanym...


Wierzę, że jeszcze mnie pamiętasz

wspominasz, choć myślą, może słowem

tęsknotą sen z powiek swoich spędzasz

miło tak myśleć, miło tak wierzyć

w swej wyobraźni być tak odważnym,

by się nawet w tym jej "rozpędzie" nie speszyć

dobrze, że ona potrafi być  taka wielkoduszna

taka łaskawa, taka dobroduszna jaką bywa dobra wróżka

hm..., choć ta nasza miłość płochliwa i nietrwała

to jednak ta wiara, taka myśl, chociażby złudna

jest mi i innym potrzebna, by miłość przetrwała



                                   https://pixabay.com/pl/photos/stokrotki-kwiaty-kwiat-1373075/









piątek, 15 lipca 2022

Rodzinne krajobrazy

 


Szkolny CZAS, a więc czas dziecięcych, a później lat młodzieńczych. One są piękne.... Takie jeszcze beztroskie... 
Moje dzieciństwo, może nie było, nie należało do najszczęśliwszych... ale ja, mimo wszystko – wspominam je często, noszę w sercu i pamięci.
      Ogólnie rzecz ujmując; byłam dzieckiem, które "musiało" szybko dorosnąć, dojrzeć... W jednym ze swoich wierszy napisałam: ...

                                            Rodzinne krajobrazy

Blisko Rypina Rakowo
moja wieś
to miejsce mój życiorys rozpoczyna
woda, drzewa...
z lat dziecinnych
jeszcze pamiętam to i owo
pośród pól i łąk
stoi drewniany dom
mój rodzinny
zawsze tam myślą wracam

Z pamięci przywołuję
obrazy minionych chwil
znajomą ścieżką
idę przed siebie
znam każdy skrawek ziemi
każde źdźbło trawy
wita mnie wesoły ptaków śpiew
przeglądam się w lustrze
spokojnego jeziora

Odnajduję własny świat
świat dziecięcych lat
radość i gniew

No cóż.... mówią, że czas leczy rany.., a muzyka łagodzi obyczaje...Tak, to prawda. Czas leczył i moje rany.. Patrzę na minione wydarzenia przez pryzmat własnych, po drodze nabytych doświadczeń. Próbuję wiele zrozumieć, uczę się cały czas wybaczania...To trudna sztuka... Wracając do wspomnień 
i lat szkolnych to, - Wychowywałam się pośród szumu kołyszących się drzew, fal płynącego jeziora - Długie (powiat rypiński-Ziemia Dobrzyńska). Krajobraz rodzinnej wsi wprawił mnie już od najmłodszych lat w nostalgię i refleksję. Świat poezji jest dla mnie nieustannym poszukiwaniem, odkrywaniem, próbą zrozumienia skomplikowanych spraw codziennego życia człowieka, jego relacji z otoczeniem - życia i przemijania, sensu istnienia; wiary, nadziei i miłości.
    Tak często siadywałam nad owym jeziorem – Długie- i tam
w samotności, wielokrotnie ze "swoim bólem" powtarzałam sobie: kiedyś będę szczęśliwa....kiedyś ktoś mnie pokocha...będę komuś potrzebna... Lekarstwem dla mnie były też książki, które bardzo lubiłam czytać. No i później oczywiście pisanie....
Słowa Seneki stały się moim credo. Ten zapis, który umieściłam na swoim blogu:

     Pisanie przynosi ulgę... "Jeżeli jest Ci smutno i źle, jeżeli doznasz w życiu miłości, bólu, cierpienia i tęsknoty, weź pióro do ręki i pisz, a przyniesie Ci to ulgę i gorycz życia przyjmiesz inaczej" SENEKA
     Dobrym czasem dla mnie był czas spędzony w szkole. Chętnie chodziłam do niej i chętnie się uczyłam. To była stara drewniana szkoła. O, jakże często ją wspominam, nawet mi się nieraz przyśni. Można to miejsce wygooglować:Link:https://pl.wikipedia.org/wiki/Czy%C5%BCewo_(wojew%C3%B3dztwo_kujawsko-pomorskie)
Czyżewo – wieś w Polsce położona w województwie kujawsko-pomorskim, w powiecie rypińskim, w gminie RypinW latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa włocławskiego. Obecnie sołtysem wsi Czyżewo wraz z Rakowem jest Jarosław Jankowski[1]
     Dziś to opuszczony budynek z zabitymi oknami
i informacyjną tabliczką, czekający na kogoś, kto podejmie się trudu przywrócenia go do użytku, do tzw. świetności. Mam nadzieję, że znajdzie się osoba – mecenas, który zaopiekuje się tym budynkiem, a może powstanie jakieś regionalne muzeum?
  Szkoła w Czyżewie była oddalona od mojego domu w Rakowie – o kilka dobrych kilometrów; mówiono, że ze 3,5 kilometra do 4. w zależności od tego, czy się ją skracało dobrze znanymi nam skrótami. No, ale cóż tam te kilometry.., kiedy szkoła była miejscem, gdzie się uczyło, poznawało, spotykało z rówieśnikami. Działo się wtedy zawsze coś nowego....W domu byłoby za nudno, no i co z edukacją? W tej małej szkole było najpierw 8 klas, później już mniej. Akurat ja uczęszczałam do niej 7 lat, a 8.klasę kończyłam jako dojeżdżająca – w Rypinie. W tej małej drewnianej szkole było kilka klas, kancelaria – to na dole, a na kondygnacji – piętrze- jeszcze klasa i małe mieszkania dla nauczycieli. Tak było za moich szkolnych czasów. Mały, drewniany budynek, który tak zapamiętałam, który mi się czasem śni. Szkoła w Czyżewie była małą szkołą i miała nie za wielu uczniów. W klasach było nas kilkunastu. Klasy , a raczej ich wyposażenie różniło się znacząco od dzisiejszych klas. Siedzieliśmy w drewnianych ławkach z kałamarzem na środku. Nasza biblioteka to było kilka oszklonych szaf z książkami. Z przyjemnością i z prawdziwym zapałem czytaliśmy znajdujące się tam książki. Nie było sali gimnastycznej – było zwykłe boisko. A jednak... był, a raczej pozostał czar tych lat...I co najważniejsze – byli NAUCZYCIELE, których zapamiętaliśmy i wspominamy. Przechowujemy pamięć, zdjęcia w albumach. Ja mam, nie zgubiłam żadnego, mimo moich – kilkunastu – przeprowadzek.
    I tu PUENTA – UKŁON – PODZIĘKOWANIA za czas, który mi poświęciliście, za przekazaną wiedzę, zarówno tę z książek, jak i tę życiową.

                                  DZIĘKUJĘ.
                           darmowe zdjęcia pixaby

wtorek, 12 lipca 2022

szukam cię i znajduję...

 


Szukam Cię...

we wspomnieniach dnia
w zapachach kwiatów
w trelach ptaków
w marzeniach
w snach
w szumie wiatru
w kroplach deszczu
w rosy łzach
w kiściach bzów
w turkusie traw
w ciszy i natłoku spraw

Szukam Cię...

w wodach strumyków
w żywiole morza
w złocistych łanach zboża
w ciszy pól i łąk
w miast gwarze
w bliskości i daleko stąd

Szukam Cię...

w czas lata jesieni,
zimy i wiosny
w chwilach szczęśliwości
w chwilach zwątpienia, bólu
w sensie i bezsensowności...

Szukam Cię...



https://pixabay.com/pl/photos/krokus-kwiaty-kwiat-%C5%BC%C3%B3%C5%82ty-wiosna-2107024/

poniedziałek, 11 lipca 2022

Szkoła życia najtrudniejszą jest...

 Szkoła życia to najtrudniejsza ze szkół. Wiemy, że ją zaczynamy i nie wiemy kiedy ją zakończymy. Z pewnością każdy logicznie ,myślący człowiek wie, że odejdzie z tego świata nie poznawszy wielu jego prawideł. No chyba, że jest to jednostka wybitnie zarozumiała z przerośniętym EGO. Ta uważa, że wszystko wie i pojęła wszystko, zawsze ma rację. Słowem: szkoła życia nie należy do łatwych. To ciągłe samokształcenie, to trudna nauka poznawania, przeżywania i dojrzewania. To SZTUKA analizowania, wyciągania właściwych wniosków, a także sztuka przyznawania się to błędów, niełatwa sztuka wyborów i umiejętność przyjmowania na swoje barki radzenia sobie z naprawianiem tego, co się "schrzaniło". To wymaga sporej dozy samokrytyki , rozgrzeszenia siebie, umiejętność czasem granicząca z bohaterstwem – układania sobie życia na nowo. To twarda szkoła mozolnie stawianych kroków; krok po kroku, czasem z kimś, a czasem samotnie. Na dodatek tak samotnie, że słyszysz tylko swój krzyk choć usta twoje nieme. To tak cholernie bolesny stan, kiedy nie umiesz, a może już nie możesz płakać. W szkole życia trudno znaleźć panaceum, remedium na tzw. szczęście, życie w samym dostatku i li tylko radości. Trzeba też pamiętać, że jeśli nawet już mamy wszystko, to i tak czeka nas Requiem. Kiedy miałam 14. lat napisałam pierwszy wiersz. Odtąd pisanie przynosiło mi ulgę i pozwalało przetrwać to, co mnie spotykało. W tym też wieku, tychże czternastu lat zaczęłam notować i spisywać swoje różne myśli, a przede wszystkim piękne myśli wielkich tego świata. Po latach ten notatnik ( teraz to już nadgryziony zębem czasu kajet formatu A4) opatrzyłam wymownym tytułem "Szkoła życia". Historia vita magistrum est. To piękne hasło, uczyli nas tego w szkole i na studiach. Czy na pewno jest dobrą nauczycielką? Odpowiem tak, tylko my ludzie nie zawsze i nie dość skutecznie umiemy czy potrafimy wyciągać wnioski z przebytych lekcji. Dlatego też historia lubi się powtarzać. Mijają wieki, a człowiek wciąż błądzi, szuka, wątpi.. Dobrze jak posiądzie choć odrobinę mądrości życiowej-smutne i przykre kiedy umiera we własnej głupocie, w tzw. dumie, bezczelności i egoizmie. Niestety często tak bywa. Tacy przez całe życie nawet ani razu nie zadadzą sobie pytania: czy będziemy tylko przykrym wspomnieniem tych, co przyjdą po nas? Minęło tyle lat od czasu założenia mojego notatnika i ...Wiele przeżyłam, doznałam wielu rozczarowań. Nie obyło się bez łez i bólu. Słowem; konfrontacja refleksyjnych myśli nasyconych poezją z brutalną prozą życia nie była ani łatwa, ani prosta. Start w dorosłe życie to nie tylko piękne myśli wielkich ludzi, to nie tylko poezja, to przede wszystkim racjonalne, logiczne, ba nawet powiedziałabym – zimne- pojmowanie świata i zachowań ludzkich. Nie wszyscy są źli, ale i nie wszyscy dobrzy, uczciwi, lojalni. Wchodziłam w dorosłość z ogromną nadzieją i naiwną wiarą w ludzi. Dzisiaj wiem, że to była za duża doza i nie zawsze uzasadniona. Zabrakło hamulca...Tak pięknie zaplanowałam sobie życie i nie dopuszczałam do myśli, że może być inaczej., że zagubię się na drodze życia i przyjdzie ból, cierpienie. Konfrontacja wyglądała tak: ja – romantyczna i krucha fizycznie też istota z przepięknymi wersami w głowie, a z drugiej – brutalna proza i nie zawsze uczciwi, lojalni ludzie. Uczyli nas w szkole historii, matematyki i wielu innych przedmiotów. Zabrakło lekcji noszącej nazwę "szkoła życia". Wprawdzie za moich czasów w liceum ekonomicznym ( takowego jestem absolwentką) był przedmiot pn. przygotowanie w rodzinie, ale to nie to, nie w takiej formie i za mało. Młody człowiek zazwyczaj jest "napompowany" (pejoratywnie) niestety tylko ideałami. Za mało wiadomości o realnych zagrożeniach czyhających na nich. Za mało praktycznego przygotowania do rozwiązywania życiowych problemów. A może tak musi być? a może tak jest, że uczymy się dopiero na własnych błędach? Ja zbyt mocno wierzyłam, że człowiek człowiekowi li tylko człowiekiem jest. Musiałam się przekonać, doświadczyć tego jak to jest, kiedy człowiek człowiekowi wilkiem.


                            https://pixabay.com/pl/photos/martwa-natura-owoce-ksi%c4%85%c5%bcki-puchar-3810227/
                              

czwartek, 7 lipca 2022

środa, 6 lipca 2022

modlę się...

 

modlę się co dzień...

 

Za kośbę polskich pól i łąk



                   Za kośbę polskich łąk i zbóż

Za czułość naszych serc

Za porządek naszych myśli
Za nieobecność pychy, buty, zarozumiałości
Modlę się co dzień...

Za siłę naszych uczuć

Za rozsądek, którego czasem brakuje
Za wiarę, która czasem jak dym ulata
Modlę się co dzień...

Za sens wypowiadanych słów

Za spiż naszych obietnic
Za błysk rozumu i zanik amnezji
Modlę się co dzień...

Za atrofię agresji

Za dezercję mściwej żądzy
Za STOP głupocie
Modlę się co dzień...

Za przodków naszych
SPOKÓJ
Za kośbę polskich łąk i zbóż
Za bezpieczny lot orła,
czujność żurawia, przywiązanie gołębia
Modlę się co dzień...

Za srebrną rosę

Za lazur nieba
Za śmierć dnia i jego zmartwychstanie
Modlę się co dzień...

Modlę się co dzień...

By człowiek zrozumiał człowieka
By nauczył się z czary wolności pić...
By nauczył się CZŁOWIEKIEM być...

poniedziałek, 4 lipca 2022

moja samotność

Moja samotność

nie jest mi w gardle "kością",

ani losu złośliwością

jest moim świadomym wyborem,

ani dobrym, ani złym humorem

po prostu jest i różne formy przybiera

raz jest mi wierna, to znów znika,

jak biedronka pstra

jest ....

jak letnia morska bryza

od upału uwalniająca

samotność to mikstura 

w realia prozy migiem przyzywająca

wokół, gdzie nie spojrzę

jest niby miło i wesoło,

a naprawdę to ...

człowiek rodzi się i umiera sam

całe życie szuka R A J U  bram

nie lubi wyboistej drogi

jak ma nawet mały problem,

to już narzeka, że los srogi

nie lubi zasad, dekalogu

ani trudu, ani znoju

o nie, nie... to nie dla Jego

R A J  U   podwoje

człowiek tak daleko zaszedł...

tak daleko, że zgubił sam siebie

myśląc, że już jest w niebie


                      Irlandia Park Narodowy Connemara - Darmowe zdjęcie na Pixabay






piątek, 1 lipca 2022

pukamy do zamkniętych serc, potykamy się o kłamstwa.. wielokrotnie; ach te charaktery ludzkie..

 

SZUKAM SWEGO MIEJSCA



Szukam swego miejsca na ziemi
Pukam do zamkniętych serc
Potykam się o kamienie kłamstw
Kaleczę ostrzem nienawiści

Znajduję pustkę między nami
Odpycham wstręt
Wciąż trwam

Skrawki dobrych czynów
Układam w piramidę

Podnoszę zdeptaną różę
Chłód czasem mnie nuży
Fałszywy uśmiech porażkę wróży


Znajduję pustkę między nami
Odpycham wstręt
Wciąż trwam
W zestawieniu zysków i strat

Ubywa ciągle  L A T
Przybywa   R A N

Wiersz pochodzi z tomiku pt. "Latarnie marzeń w moim mieście"