czwartek, 25 lipca 2019

wspomnienie sprzed 50.lat...

Witajcie serdecznie. Na wolną chwilę - odrobina wspomnień...
Wczoraj wspominaliśmy Edwarda Stachurę, dzisiaj  Witolda Gombrowicza..

https://culture.pl/pl/tworca/witold-gombrowicz 


Autor: Culture.pl
Prozaik, dramaturg, eseista. Urodził się 4 sierpnia 1904 w Małoszycach pod Opatowem, zmarł 25 lipca 1969 roku w Vence, we Francji.
Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim oraz filozofię i ekonomię w Paryżu. W 1933 roku wydał "Pamiętnik z okresu dojrzewania", zbiór opowiadań - pełnych humoru, bawiących się formą "literatury niskiej", całkowicie niezrozumiany przez krytykę.
Cztery lata później opublikowana została pierwsza powieść Gombrowicza "Ferdydurke", w której pojawiają się w pełni wątki kontynuowane przez autora także w późniejszych utworach - problem niedojrzałości i młodości; "gęby", maski przybieranej przez człowieka wobec innych; rozważania na temat opresyjności społeczeństwa i kultury - zwłaszcza polskiej, szlacheckiej, katolickiej i zaściankowej.
"Ferdydurke" spotkała się z ostrymi reakcjami krytyki, podzieliła czytelników na wyznawców i wrogów Gombrowicza. Książkę docenili m.in. Bruno Schulz i Zofia Nałkowska.Bruno Schulz pisał w recenzji:
Od dawna odwykliśmy w naszej literaturze od zjawisk tak wstrząsających, od wyładowań tej miary, co powieść Witolda Gombrowicza "Ferdydurke". Mamy tu do czynienia z niezwykłą manifestacją talentu pisarskiego, z nową i rewolucyjną formą i metodą powieści i w końcu z fundamentalnym odkryciem, z aneksją nowej dziedziny zjawisk duchowych, dziedziny bezpańskiej i niczyjej, na której dotychczas hulał tylko nieodpowiedzialny żart, kalambur i nonsens.
W 1938 roku ukazał się pierwszy tekst dramatyczny Gombrowicza "Iwona księżniczka Burgunda", groteska na temat formy, obyczaju i ceremonii rozrastających się i krępujących indywiduum, które nie potrafi i nie może się z nich oswobodzić. Tekst przeszedł jednak bez echa.

Miesiąc przed wybuchem II wojny światowej Gombrowicz wsiadł na pokład liniowca płynącego do Argentyny. Wojnę spędził w Ameryce Południowej, na świadomie wybranej emigracji, choć zamknięte środowisko polskich emigrantów w Argentynie denerwowało go i śmieszyło. Jego przedwojenne książki uległy w kraju zapomnieniu, za granicą długi czas nie mógł zdobyć uznania. Jan Kott wspominał w "Rzeczpospolitej":
Gombrowicz przez wiele lat, niemal do końca argentyńskiej emigracji, żył na granicy ubóstwa. Miał swój własny stolik w jakiejś podrzędnej kawiarni w Buenos Aires, grał tam w szachy z młodymi przyjaciółmi, z których żaden wtedy jeszcze nie był pisarzem. Strona po stronie, zdanie po zdaniu, tłumaczył wtedy "Ferdydurke" na hiszpański. Od wyjazdu do Argentyny żadna z jego książek nie ukazała się w Polsce. "Iwona..." nie została nigdy zagrana. Minęło wiele lat, zanim jego nazwisko zaczęło być głośne na świecie.


Dopiero w połowie lat pięćdziesiątych ukazało się polskie wznowienie pierwszej powieści Gombrowicza, pojawiło się wydanie napisanego w 1946 roku w Argentynie dramatu "Ślub" oraz jego francuska edycja. Lucien Goldmann porównywał "Ślub" z "Iwoną...".
Sztuka ta jest groteskową, lecz ściśle homologiczną transpozycją wypadków, które pod różnymi postaciami miały miejsce w całym szeregu krajów Europy Środkowej i w Rosji, wypadków ukazanych oczywiście w arystokratycznej i chrześcijańskiej wizji Gombrowicza. (...) Jeśli groteskowość jest cechą wspólną obydwu utworów ("Iwony..." i "Ślubu"), to w "Ślubie" zwłaszcza przybiera ona postać wyraźnie oniryczną (...). W 1935 roku Gombrowicz każe żyć na scenie społeczeństwu, w którym on sam ciągle żyje i nadal do niego należy; w 1946 roku odtwarza z oddalenia proces historyczny, który w jego wizji doprowadził do zniesienia historii.
Międzynarodowa popularność Gombrowicza przypadła na lata sześćdziesiąte. Wówczas ukazały się paryskie wydania dwóch powieści: "Pornografii" i "Kosmosu"oraz "Dzienników", które przez wielu znawców literatury uznawane są za najwybitniejsze dzieło pisarza. Także "Operetki", groteskowego tekstu dla sceny o XX-wiecznej historii i rewolucjach. Jan Błoński pisał:
Dlaczego operetka? Czemu łączy się ona Gombrowiczowi ze sztuką nowoczesną, kiedy nikt prawie z szanujących się ludzi teatru nie zagląda do gmachów, gdzie odprawia ona swe wesołe i głupie obrzędy? Otóż - moim zdaniem - dlatego, że operetka (...) jest najsilniej skonwencjonalizowanym rodzajem teatralnym. Nigdzie gest nie bywa oszczędniejszy, nigdzie też stereotyp nie chełpi się bardziej bezczelnie.
Wówczas dramaty Gombrowicza trafiły na zagraniczne oraz - z trudem - na polskie sceny. Wówczas również Gombrowicz przeniósł się do Europy - najpierw na roczne stypendium do Berlina Zachodniego, później osiadł na południu Francji, gdzie zmarł i został pochowany.
Gombrowicz należy do pisarzy wyjątkowych w dziejach literatury - choćby ze względu na swą filozofię, sposób konstruowania tekstów i siłę swego języka. Niestrudzenie wadził się z polską tradycją, historią; spór ten był jednak zaledwie punktem wyjścia do tworzenia tekstów w owej tradycji i historii zakorzenionych i uniwersalnych zarazem.