niedziela, 6 listopada 2016

Anegdoty

Witajcie serdecznie. Dzisiaj na wolny czas, na dobry humor i na odreagowanie - "ucieczkę" od prozaicznej, by nie powiedzieć brutalnej, parszywej - czasami prawdy o ludziach, a raczej ich bardzo "prostackich" - pazernych postaw....odrobina anegdoty. ps. Na szczęście nie wszyscy są tacy, którym brakuje ...
Na szczęście są jeszcze ci normalni, ludzcy. którzy jeszcze rozumieją pojęcie człowieczeństwa...

Zdjęcie: Alicja Rupińska

"Pewnego razu Mieczysław Karłowicz wybrał się na ryby, łowił w głuchym ustroniu, gdyż nie posiadał urzędowego zezwolenia. Nagle jak spod ziemi wyrasta strażniki surowym tonem pyta:
- Jakim prawem łowi pan tutaj pstrągi?
- Mój przyjacielu - odpowiada Karłowicz z niezmąconym spokojem - czynię tak pod nakazem nieodpartej przemocy niezgłębionego, intuicyjnego geniuszu ludzkiego nad uśpioną nędzną kreaturą...
- Wybaczy pan - mówi zmieszany strażnik, zdejmując czapkę i kłaniając się nisko - ale kto by tam znał te wszystkie nowe zarządzenia."
" Brahms bywał  bardzo złośliwy. Będąc kiedyś na przyjęciu,cały wieczór docinał wszystkim obecnym.
żegnając się z panią domu, powiedział:
-Do widzenia, droga pani! Jeżeli zapomniałem kogoś z obecnych tu obrazić, to proszę o wybaczenie".

" W rozmowie z Heinem jedna z jego wielbicielek wykrzyknęła:
- Oddam panu swoje myśli, duszę i serce!
- chętnie przyjmę - z uśmiechem odpowiedział poeta.
- Maleńkie podarki wstyd odrzucać".