Witajcie serdecznie –
14 października 2016 roku
w Dniu Edukacji Narodowej. A skoro Dzień
Nauczyciela,
to może warto powspominać... Ot, choćby ten pierwszy etap szkoły podstawowej.
Tak, wspomnień czar
zostaje w każdym z nas...
|
To moi pierwsi NAUCZYCIELE i pierwsze koleżanki, koledzy klasowi |
Szkolny CZAS, a więc
czas dziecięcych, a później lat młodzieńczych. One są piękne.... Takie jeszcze
beztroskie...
Moje dzieciństwo, może nie było, nie należało do
najszczęśliwszych... ale ja, mimo wszystko – wspominam je często,
noszę w sercu i pamięci.
Ogólnie rzecz ujmując;
byłam dzieckiem, które "musiało" szybko dorosnąć,
dojrzeć... W jednym ze swoich wierszy
napisałam: ...
Rodzinne krajobrazy
Blisko Rypina Rakowo
moja wieś
to miejsce mój życiorys
rozpoczyna
woda, drzewa...
z lat dziecinnych
jeszcze pamiętam to i owo
pośród pól i łąk
stoi drewniany dom
mój rodzinny
zawsze tam myślą wracam
Z pamięci przywołuję
obrazy minionych chwil
znajomą ścieżką
idę przed siebie
znam każdy skrawek ziemi
każde źdźbło trawy
wita mnie wesoły ptaków śpiew
przeglądam się w lustrze
spokojnego jeziora
Odnajduję własny świat
świat dziecięcych lat
radość i gniew
No cóż.... mówią, że czas leczy
rany.., a muzyka łagodzi obyczaje...Tak, to prawda. Czas leczył i moje
rany.. Patrzę na minione wydarzenia przez pryzmat własnych, po
drodze nabytych doświadczeń. Próbuję wiele zrozumieć, uczę się
cały czas wybaczania...To trudna sztuka... Wracając do wspomnień
i
lat szkolnych to, - Wychowywałam
się pośród szumu kołyszących się drzew, fal płynącego jeziora
- Długie (powiat rypiński-Ziemia Dobrzyńska). Krajobraz rodzinnej
wsi wprawił mnie już od najmłodszych lat w nostalgię i refleksję.
Świat poezji jest dla mnie nieustannym poszukiwaniem, odkrywaniem,
próbą zrozumienia skomplikowanych spraw codziennego życia
człowieka, jego relacji z otoczeniem - życia i przemijania, sensu
istnienia; wiary, nadziei i miłości.
Tak często siadywałam nad owym
jeziorem – Długie- i tam
w samotności, wielokrotnie ze "swoim bólem" powtarzałam sobie: kiedyś będę szczęśliwa....kiedyś
ktoś mnie pokocha...będę komuś potrzebna... Lekarstwem dla mnie były
też książki, które bardzo lubiłam czytać. No i później oczywiście pisanie....
Słowa Seneki stały się moim credo. Ten zapis, który umieściłam na swoim blogu:
Pisanie
przynosi ulgę... "Jeżeli jest Ci smutno i źle, jeżeli doznasz
w życiu miłości, bólu, cierpienia i tęsknoty, weź pióro do
ręki i pisz, a przyniesie Ci to ulgę i gorycz życia przyjmiesz
inaczej" SENEKA
Dziś
to opuszczony budynek z zabitymi oknami
i informacyjną tabliczką,
czekający na kogoś, kto podejmie się trudu przywrócenia go do
użytku, do tzw. świetności. Mam nadzieję, że znajdzie się osoba – mecenas, który
zaopiekuje się tym budynkiem, a może powstanie jakieś regionalne
muzeum?
Szkoła
w Czyżewie była oddalona od mojego domu w Rakowie – o kilka
dobrych kilometrów; mówiono, że ze 3,5 kilometra do 4. w zależności
od tego, czy się ją skracało dobrze znanymi nam skrótami.No, ale
cóż tam te kilometry.., kiedy szkoła była miejscem, gdzie się
uczyło,poznawało, spotykało z rówieśnikami. Działo się wtedy
zawsze coś nowego....W domu byłoby za nudno, no i co z edukacją? W
tej małej szkole było najpierw 8 klas, później już mniej. Akurat
ja uczęszczałam do niej 7 lat, a 8.klasę kończyłam jako
dojeżdżająca – w Rypinie. W tej małej drewnianej szkole było
kilka klas, kancelaria – to na dole, a na kondygnacji – piętrze-
jeszcze klasa i małe mieszkania dla nauczycieli. Tak było za moich
szkolnych czasów. Mały, drewniany budynek, który tak zapamiętałam,
który mi się czasem śni. Szkoła w Czyżewie była małą szkołą i
miała nie za wielu uczniów. W klasach było nas kilkunastu. Klasy ,
a raczej ich wyposażenie różniło się znacząco od dzisiejszych
klas. Siedzieliśmy w drewnianych ławkach z kałamarzem na środku.
Nasza biblioteka to było kilka oszklonych szaf z książkami. Z
przyjemnością i z prawdziwym zapałem czytaliśmy znajdujące się tam książki.
Nie było sali gimnastycznej – było zwykłe boisko. A jednak...
był, a raczej pozostał czar tych lat...
I
co najważniejsze – byli NAUCZYCIELE, których zapamiętaliśmy i
wspominamy. Przechowujemy pamięć, zdjęcia w albumach.Ja mam, nie
zgubiłam żadnego, mimo moich – kilkunastu – przeprowadzek.
I
tu PUENTA – UKŁON – PODZIĘKOWANIA
za
czas, który mi poświęciliście, za przekazaną wiedzę, zarówno
tę z książek, jak i tę życiową.
DZIĘKUJĘ.
Pamiętam,
wszystko pamiętam...
śp. Pana Henryka- kierownika szkoły,
p.
Jankę, która była moją pierwszą wychowawczynią
i panią od j.polskiego.
ps. Tu mała dygresja...ale na wesoło, tak radośnie - pamiętam tę
dwójkę z j. polskiego za opowiadanie, które naprawdę sama
napisałam.
ps. Sprawa wyjaśniona- Pani Janka już wie, że to
wtedy, w tych pierwszych szkolnych latach – zaczynałam swoje
próby....
|
A na tym zdjęciu moja pierwsza wychowawczyni, pani od j.polskiego, no i ja - ta mała dziewczynka w czarnej sukience z białym kołnierzykiem i "pociesznie krzywo" podciętą grzywką... |
p.
Wandę i jej męża – Leszka.
Pani Wandzia nauczyła mnie j.rosyjskiego.
p.
Krystynę, sympatyczna pani od matematyki –
z matematyki nie byłam orłem, ale ambitnie się starałam..
p.
Elę – też od j. polskiego
p.
Marię od geografii, panią, dzięki , której zaczęłam marzyć też o
podróżach
śp.
p. Kazimierza, który uczył nas historii - dobry człowiek to był
Wszystkich
Was pamiętam. Dziękuję. Pamiętam też
i naszą klasę –
wspominam tych, co odeszli – śpijcie spokojnie . My też tam
pójdziemy. A tych, co pozostali – Pozdrawiam!.Tyle
wspomnień z lat szkolnych – tych najwcześniejszych.Te
z lat późniejszych też wspominam bardzo serdecznie.