piątek, 25 grudnia 2020

— „Chcę morze zarzucić na głowę, By nikt nie dojrzał łez moich…”

 Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Róże dla Safony

I

Budda głosił naukę swoją bez nadziei,
Ezechiel z Jeremiaszem ciskali gromami
Na żądze ludzkie, hienom podobne i wilkom,
Wielki Sokrates myślał, wojował Psammetyk
Z Asyrii lwem, o śmiercią ziejącej gardzieli,
Gdyś ty, blada i w loków ozdobna ametyst,
Śpiewała, ku Plejadom, o miłości tylko…

II

Jak śmiałaś pisać o różach,
Gdy historia płonęła jak bór w letnim skwarze?
Dziś w bibliotekach kustosz cykl dziejów odkurza,
A za oknem — wiosennie powrotna
Safo śpiewa słowikiem,
Jak jej serce każe.

III

Już wtedy, w Mitylene,
Jak i w całej Lesbos,
Obca jasnym, gajowym i nadmorskim bożkom,
Upadałaś, Miłości, pod ciężarem łez, bo
Jak dziś — byłaś słodko-gorzką…

IV

Safo z puchem nad wargą,
Safo fiołkowłosa,
Gdy jej Eros serce przeszył na wskroś,
Zapatrzona w Plejady wschodzące w niebiosach,
Nazwała go:
GLUKUPIKROS…

V

Safo śniada, Safo długooka,
Drobna i niepozorna jak zwykle słowiki,
Pokochała niejakiego Faona,
Żeglarza urody przedniej,
Który, choć młody,
Lecz nienawidził liryki,
W szczególności safickiej ody.
Jakżeś ubogą była, siostro, przed nim,
Ty, coś demonów usidliła tylu!
Jak pokorną w jego ramionach!
Ach, bo czym byłby słowik bez swojego trylu,
Słowik w oczach głuchego?
Czym jaśminy, nardy
I fiołki pozbawionym węchu lub beznosym?
Czym dla śpiących ułuda księżycowej nocy,
Oplecionej zefirów szarfą?
Safo!
Natchniona!
Więc się i doczekałaś zasłużonej wzgardy
Niejakiego — Faona. 

VI

Poetka, samobójczyni,
Loki rozwiawszy fiołkowe,
Nad wodą stoi…
„Safo, co chcesz uczynić?”

— „Chcę morze zarzucić na głowę,
By nikt nie dojrzał łez moich…”

                                    https://pixabay.com/pl/photos/wald-fioletowy-fioletowy-kwiat-4789959/