Witajcie serdecznie. Dzisiaj fr. z książki pt.:
" Jak legenda" opowieści z mazowieckiej ziemi.
Autorem jej jest Tadeusz Chudy.
" Za czasów Stanisława Augusta pojedynki wśród elity towarzyskiej Warszawy (czytamy w "Dziejach obyczajów w dawnej Polsce" - Jana Stanisława Bystronia) są częste; odbywano je zazwyczaj wczesnym rankiem na polach pod Jeziorną, na południe od Warszawy.
A dlaczego właśnie tutaj tak chętnie i często się pojedynkowano?Z bardzo prostej przyczyny: było to miejsce - jak powiada Aleksander Bruckner - zostające już poza obrębem władzy marszałkowskiej, czyli można było tu prawie bezkarnie wypuszczać sobie wzajemnie żywoty z nikczemnych, doczesnych powłok. Plaga pojedynkowania się tak dalece opanowała wspomnianą elitę, że co światlejsi Polacy epoki stanisławowskiej poczęli bić na alarm, między innymi Franciszek Karpiński i biskup Ignacy Krasicki. Ten ostatni tak oto pisał o wydarzeniach w Jeziornie nad Jeziorką:
Tam w niezmiernej cholerze
rozjuszeni rycerze,
dla przymówki lub flaszki,
kładą życie za fraszki.
nie sposób już dojść nazwisk ludzi, którzy potykali się tutaj. nie wiadomo, jaką broń wybierali najczęściej. Nigdzie tutaj na polnych kamieniach, na brzegach rzeczki ani na białych kartach powietrza nie widać żadnego rejestru: Kto zginął? Kto poranion? Kto odjechał jako zwycięzca?
Gdzieś w tym zapomnieniu zgubił się nam ów nieszczęsny sposób załatwiania mniej lub bardziej dotkliwych uraz - krwią. Stracili zajęcie sekundanci. Zagubił się nam - na szczęście!- cały ceremoniał i rytuał zarzynania "w imię honoru".