Przychodzi w życiu taki czas, kiedy każdy z nas musi uświadomić sobie to, jak bardzo jesteśmy samotni. Kiedyś musi ta prawda do nas dotrzeć. Ból, cierpienie otwiera szeroko oczy-myślę, że każdemu. Metaforycznie mówiąc; nie tylko oczy, a raczej wrota do racjonalnego pojmowania tego, co wokół nas. Boli, a jakże-jeszcze jak. Chce ci się ryczeć, wyć, ogarnia cię przerażająca pustka. Mamy do wyboru; poddać się albo nie. Ja też kiedyś stanęłam przed tego typu wyborem. Metaforycznie-wylałam morze łez, a później nastąpił moment, w którym już nie mogłam płakać. Wyglądało to tak, jakbym zamiast serca miała kamień - metaforycznie. Ktoś, kto to przeżył rozumie ten stan doskonale. Dotkliwy to stan, z którym musiałam się zmagać. Urodziłam się i wychowałam pośród bogactwa NATURY. To mi pomogło. Wiatr był i jest nadal moim powiernikiem, szum jeziora, teraz morza koi mój ból, a piękno natury utwierdza w przekonaniu i wierze, że świat jest piękny i wart poznania.
Moja samotność
nie jest mi w gardle "kością",
ani losu złośliwością
jest moim świadomym wyborem,
ani dobrym, ani złym humorem
po prostu jest i różne formy przybiera
raz jest mi wierna, to znów znika,
jak biedronka pstra
jest ....
jak letnia morska bryza
od upału uwalniająca
samotność to mikstura
w realia prozy migiem przyzywająca
wokół, gdzie nie spojrzę
jest niby miło i wesoło,
a naprawdę to ...
człowiek rodzi się i umiera sam
całe życie szuka R A J U bram
nie lubi wyboistej drogi
jak ma nawet mały problem,
to już narzeka, że los srogi
nie lubi zasad, dekalogu
ani trudu, ani znoju
o nie, nie... to nie dla Jego
R A J U podwoje
człowiek tak daleko zaszedł...
tak daleko, że zgubił sam siebie
myśląc, że już jest w niebie
darmowe zdjęcia-pixaby