Witajcie serdecznie!
Przedświątecznie!
O, roboty od zatrzęsienia....
Pozwólcie, że przypomnę
fragment o tym jak opisał
Władysław Reymont w powieści
"Chłopi" czynność malowania jaj
we wsi Lipce w domu Boryny.
"[...] A pod kominem , w samym świetle ognia, siedziały zgodnie Jagna z Józką, zajęte pilnie kraszeniem jajek, a każda swoje z osobna chroniła i kryjomo, aby się barzej wysadzić. Jagusia najpierw myła swoje w ciepłej wodzie i wytarte do sucha dopiero znaczyła w różności roztopionym woskiem, a potem wpuszczała we wrzątek bełkocący w trzech garnuszkach, w których je kolejno zanurzała. Żmudna była robota, bo wosk miejscami nie chciał trzymać albo jajka w rękach się gnietły lub pękały przy gotowaniu, ale w końcu naczyniły ich przeszło pół kopy i nuż dopiero okazywać sobie i przechwalać się piękniej kraszonymi[...]".
Tak więc malowanie jaj nas czeka...
Póki co odrobina refleksji... i znów do pracy!
...............
Ślady naszych wspomnień
Pokrył kurz
Dziecięcych zabaw,sporów,
dawnych wypraw szlak
zatarł w pamięci czas
Marzy się jeszcze
niezrealizowana wyprawa
Śnią zamki
rysowane na wodzie
budowla z piasku
Wędrując po ziemi
biegniemy na długi dystans
Czasem sprintem
unikając lotu w przepaść,
mniemy na spotkanie
z przeznaczeniem
niosąc płomień
pochodni przodków
Odpoczniemy po igrzyskach
ps. Wiersz pochodzi z mojego pierwszego indywidualnego tomiku pt:"Weź moją miłość i moje tęsknoty", wydany przez NKL Włocławek, rok 1998.