sobota, 28 maja 2022

ludzie, jak to ludzie; są dobrzy albo źli...

 

A co znaczy być albo nie być? dla współczesnego człowieka?

 Być albo nie być ( To be, or not to be), to fraza pochodząca z utworu HAMLET autorstwa Williama Shakespeare'a.

Autor tragedii odszedł zostawiając nas z tym pytaniem.

Jest to pytanie ponadczasowe, no i zawsze aktualne. Myślę, że większość z nas zadaje je sobie. Może nieliczni żyją nie "szarpani" tą wątpliwością. To pytanie na przestrzeni lat ewoluuje i dla każdego z ludzi stanowi pewne indywiduum. W końcu każdy myśli i pojmuje po swojemu. Kiedyś być, albo nie być? to walka o byt, o egzystencje, przetrwanie. W latach wojny - być albo nie być? to walka o wolność, zdobycie wolności, wyzwolenie się od ciemiężycieli, itd. 

A co znaczy być albo nie być? dla współczesnego człowieka?

u...tu by można interpretować .. patrząc na zachowania ludzkie, to pojawiają się odczucia ambiwalentne; są tacy, którzy zachowują się normalnie i starają się w miarę normalnie żyć pokonując niejednokrotnie niełatwe przeszkody pojawiające się na drodze życia. Z godnością rozwiązują problemy, cieszą się życiem, każdym dniem, bo znają życia wartość. Co jeszcze ważne to to, że są po prostu ludzcy.

A co to takiego? Czy ważne? ano tak, by człowiekiem się jeszcze zwać, nie owładnęła ich chęć żądzy posiadania...

tu, na początku zaznaczam, iż rozsądne, godziwe gromadzenie dóbr w celu zaspokajania potrzeb życiowych TAK. Pracujmy z godnością, żyjmy z godnością i dajmy żyć innym. Niestety, patrząc na współczesnych ludzi - w dużej części- są to jednostki charakteryzujące się dużym egoizmem, perfidią, podłością, fałszem itd. po co to wszystko? ano po to, by zdobyć jak najszybciej i najwięcej tylko dla siebie... jakże często zapominają, że nie są na tym świecie sami. Godność, honor, uczciwość to już dla wielu archaizmy. 

4 x P - Pazerny pozer podłością pała -

Tak można takich określić. Takim ciągle mało. 

Dla nich odpowiedzią na pytanie: być albo nie być? jest:

mieć i to jak najszybciej i najwięcej i tylko dla siebie i swoich najbliższych. Mówią na takich; ma instynkt zwierzęcia, który poluje i znosi do domu, a przecież są ludźmi i powinni zachować człowieczeństwo. 

    Opowiadał starszy człowiek o jednym takim ze swojej wsi, co to teraz panem jest i bogactwo ma. Takie hasło teraz brzmi jak opowieść z zamierzchłych czasów, a jednak to tzw. "bieżączka"... posłuchajcie: Pochodzi ze wsi od nas, ojcy byli biedne, jak i większość z nas. Mieli małą chałupinę drewnianą z zapadającym się dachem. Ojciec ciężko pracował i nie miał nic do powiedzenia, kobita rządziła. To była wredna baba, nikt jej nie lubił, sprzedawała w wiejskim sklepie, "handlara" cwana była. Mówią, że chłopak po starej miał dryg do zbijania kasy. Od początku było mu mało. Szkół nie pokończył, robota mu nie pachniała, a dobrze chciał żyć. Najpierw jak to mówią "wysiudał" rodzeństwo z ojcowizny, co po starych ostała. Nie było tego dużo ale nie darował, kłócił się i prawował z bratem. Ożenił się, teść mu załatwił robotę, ale ciągle mało. Przecie on nie będzie żył z pensyjki. On wielki pan, aspiracje do bogactwa miał. Ma dużo szczęścia panie, mówi starzec, dobre czasy przyszły, czasy zmiany. Kupił tanio ziemię, teść postawił mu dom, no i zaczął żyć na bogato. Panie, prywaciarz się stał, tanio kupił, drożej sprzedał, żyłkę miał, może i po starej. Wtedy wielu zakładało biznesy. co cwańszy i odważniejszy to piniądze zbijał. Jemu nie trza było dwa razy powtarzać, to, co było dla jego matki zwykłym handlem, to dla niego teraz biznes, bogactwo. Firmę swoją założył, pozbierał biedaków, co ni mieli zajęcia. Wi pan, małe miasteczko to i roboty jak na lekarstwo szukać, firmy poupadały. Te, co były, to kilku cwaniaków wykupiło, a reszta bez roboty, a do garnka trza było coś wrzucić i rodzinę nakarmić. Więc otwarta droga do bogactwa dla takich jak on. Ludzie robili, niektórzy nawet za mniej, niż by się należało. Nie narzekali, no bo w końcu na miejscu byli, nie musieli wyjeżdżać. Lata lecą panie, jak kto wiatru nie chwyci w żagle, jak to mówią, to przegrany. Jemu się udało, ale takich jak on nie może być wielu. Panie dla wszystkich nie wystarczy. Wi pan co? powiem coś panu; ja myślałem, że on się w jakimś momencie zatrzyma i powi; no już się dorobiłem, już starczy, ale on-ni. Wciąż mu mało i mało. Jeden dom, drugi, działki, samochody, mieszkania ..o...panie tych to ma chyba kilka, może z dziesięć? Jakie zaborcze i on i ta jego kobita też. Oboje z bidy, jak to mówią, ale aż się trzęsą do materii. On to ze zdrowiem ma problem, ale ino wypatruje co by jeszcze spieniężyć, jeszcze mu mało. Ona też nie dobra, panie jak jej matka miała rocznicę ślubu to jej niby przyjęcie zrobiła, a później kazała zapłacić, taka bogaczka, a z matki rencinę ściągnęła. Taka to prawda panie. Co tu gadać, wstyd i tyle. Naskupowali, nagromadzili ale już nie ludzie takie, jakie powinne być. Siedzą w tych swoich chałupach wypasionych, czasem gdzie pojadą się obnosić ze swoją kasą, no i spotykają się z tymi lokalnymi biznesmanami. Czy myślą o innych? Panie, wątpię, by dobrze, by z troską o nich. Egoisty z nich, tylko sobie. Przerażające, jak jej brat chorował, to tylko czekali, by umarł, to kolejne mieszkanie by mieli. Panie, przecie tego go grobu nie zabiorą. 

     Takich opowiastek o współczesnych ludziach i ich dylematach: być albo nie być? można usłyszeć na każdym kroku. Co z tymi ludźmi się stało? Czy materia tak nimi owładnęła, aż zostali ich niewolnikami? Czy muszą tak ją gromadzić? bez umiaru? bez wstydu? o godności nie wspomnę.

     Jest XXI wiek, nastąpił rozwój technologii, a człowiek? Czy człowiek obroni swoje człowieczeństwo? Czy zaślepi go mamona? Zgubi swoje cechy ludzkie? Człowiek jak zaślepione zwierzę ogarnięte dziką żądzą będzie ciągle bez umiaru polował i zdobywał? Może powinien się zatrzymać na chwilę, by pomyśleć i zdać sobie pytanie; a może warto być człowiekiem? może trzeba ocalić to człowieczeństwo? w przeciwnym przypadku - ludzie już nie są potrzebni. Człowiek człowiekowi już nie człowiekiem, a wilkiem!

RUSKAL WAM TO MÓWI