List Z Mińska, 10 augusta A.D. 1640.
" W Bodze wielebna panno Radoszowska, umiłowana moja ciotusieńko
Już po odjachaniu jegomości pana Kintowta, który zabrał pierwsze nasze listy, przyjechał do nas z Orszej jegomość pan Żuk, panny Katarzyny naszej rodzony (brat), co go księżna jejmość panna ksieni użyła do sprawienia tej funkcji, i gdy go panna starsza nasza pytała, jeśli (czy) już na nasz przyjazd wszystko gotowo, odrzekł z wielkim animuszem, ze i gotowo wszystko, i kościół blisko. Zdumielichmy się nie pomału, wszystkie będąc w sieni, gdy z nim panna starsza mówiła, i pytała dalej, jako blisko. Odrzekł, że jeno stąpić, na drugiej ulicy, fara. Tum ja dopiero wspomniała, że w Orszej i takiego fundatora nie masz, jako w Mińsku był, zgoła nikogo, jedno co księżna jejmość panna ksieni z posagów naszych sumę pewną nazbierała, za to dom kupilim. Aż i ten, co kupował, ile świecki i klasztornych potrzeb nieświadom, niewiele widać słuchał, co mu panna ksieni powiadała, jedno tak kupił, jako mu było nałacniej. Przydał i to, że prowizja nasza jest u pana sędziego na Jarmoliczach, a żniwa tego roku wczesne, już się kończą, tedy pan sędzia we dwie niedziele pośle zboże podwodami do Witebska, stamtąd płytami (tratwy) do Rygi, i jako tylko flisy wrócą, będzie mógł płacić.
Tu panna starsza nasza w desperacji pisze do księżnej jejmości panny ksieni o wsparcie, bo to i mieszkać będziem jako wileńskie kletki, i żyć nie ma za co, dopiero aż flisy, da Bóg, wrócą. Ja zaś ciebie, moja najmilsza ciotusieńko, pokornie proszę: racz dojść, czyby się nie dało użyć księżny jejmości panny ksieni, iżby mnie pozwoliła nazad do Nieświeża wrócić i tam się profesować (złożyć śluby). Ty wiesz, moja ciotusiu, że nie ubóstwa mi strach, bo i sama nie z wielkiego dworu ani z imbiru i muszkateli do klasztora przyszłam; jeno żem rozumiała, że miał być klasztor prawdziwy, a ot, jako wyszło.
Strony posagu będzie obojętność (niejasność, trudność), bo moja uboga sumka już na Orszą poszła, toć i mnie za nią trzeba by iść; ale wiesz, moja ciotusieńko, że się pracy nie lękam, choć konwierszką być, jedno żeby prawdziwy klasztor był i z prawdziwym zamknięciem, jako Kościół stanowi, porządnie. Jutro jedziem, bo jechać musim, ani tu czekać, ani zawracać nie sposób; ale tam w Orszej czekać będę listu waszmości jako zbawienia. A tak zostaję jako serdecznie kochająca, waszmości, moja ciotusieńko, siostrzyczka i Bogomodlca
Potencjalna Zaliwaczanka ZRSOB nowicjuszka mpp
z książki Do ciotusieńki dobrodzjiejki -
Małgorzata Borkowska OSB
https://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,89,Do-ciotusienki-dobrodziejki |