sobota, 2 lutego 2019

Bogusław Pacek - "Żołnierskie dzieje"-Zachęcam do lektury... Książka ujęta w dość niekonwencjonalny sposób, epatująca pomysłowością, a nade wszystko- odwagą powiedzenia czytelnikowi jak było naprawdę..

Witam serdecznie w już lutowy weekend...
Za oknami topnieje, gdzieniegdzie pada...
Życzę Wam dobrego, spokojnego i efektywnego wypoczynku od pracy, od prozy życia ... Dla tych, którzy lubią czytać książki polecam "Żołnierskie dzieje".

Autor tej książki podjął z dużym powodzeniem próbę "dogonienia" i zobrazowania tego, co przydarzyć się mogło i przydarzyło żołnierzowi i to jakiemu...?



Minął już niezły interwał czasowy, kiedy to pierwszy raz przeczytałam powieść czeskiego pisarza Jaroslava Haska, której bohaterem jest Józef Szwejk. Jak zapewne większość z nas, lubię od czasu do czasu popatrzeć też na ekranizację tejże powieści. Śmieję się wtedy ( jak powiada moja mama) "do rozpuku", czyli śmieję się serdecznie, głośno, spontanicznie, żywiołowo; śmieję się z całego serca, z całej duszy, na cały głos... Tak też serdecznie, z całego serca śmiałam się czytając "Żołnierskie dzieje" autorstwa Bogusława Packa. Wspomniana książka składa się z trzech części; zbioru opowiadań z żołnierskiego życia, a dwie kolejne to felietony publikowane przez kilka lat co tydzień na łamach "Polski Zbrojnej", pochodzące z dwóch zupełnie różnych etapów życia autora.

 Tu w tym miejscu, proszę wybaczyć, że póki co - pomijam biogram autora. Przyznaję: to taki mój świadomy, celowy zabieg socjotechniczny – tu w ujęciu, broń Boże, nie pejoratywnym, a raczej służącym do wprowadzenia czytelnika w świat żołnierskiej historii, wprawdzie nie tak odległej, ale jednak ... to już było i nie wróci więcej... Na początek powiem tylko to, że Autor tej książki podjął z dużym powodzeniem próbę "dogonienia" i zobrazowania tego, co przydarzyć się mogło i przydarzyło żołnierzowi i to jakiemu...? Niechaj to będzie na początku ENIGMĄ. Tym bardziej zachęca, wręcz kusi... Książka jest naprawdę "wciągająca", aczkolwiek na początku można mieć różne odczucia, które mną też "targnęły". Dlaczego? Pierwsze myśli: co może i w jaki sposób opowiedzieć były "trep", na dodatek już emeryt o swoich żołnierskich dziejach? Albo będzie bajał, albo lawirował, "ślizgał" się w temacie i daleko mu będzie do tego, żeby napisać jak naprawdę było...Skrupulatnie dokona selekcji swoich przygód żołnierskich, "cedził" będzie słowa uważając, by nie narazić się na ośmieszenie. W końcu w wojsku spędził szmat czasu, dorobił się zaszczytów, więc może nie wypada, może nie uchodzi być , aż tak rozbrajająco szczerym autorem swoich przygód. Tak więc, jak to w takich przypadkach bywa, moja ciekawość zwyciężyła. Zabrałam się za lekturę, ze szczególnym "naciskiem" na pierwszą część.
"Początek tej przygody wcale nie był wesoły" – tak brzmi tytuł pierwszego opowiadania. Jest ich przeszło 80 z trafnie dobranymi tytułami. Każde z nich to autentyczna historia autora. Wraz z postępem lektury każdego z opowiadań, coraz bardziej poznaje się ich bohatera, który zabiera czytelnika w żołnierski świat. I do tego w jaki sposób? Przede wszystkim to, co nam pokazuje, przekazuje w sposób autentyczny, niezawoalowany, pozbawiony zbytecznego retuszu. "Od myślenia to my jesteśmy, a wy od wykonywania" – to i inne sformułowania – typowo wojskowe, zachowania żołnierza w różnych, czasem zabawnych sytuacjach takich jak: organizowanie czasu wolnego żołnierzy, choinki, bale, zwiedzanie Powązek, wyprawy do teatru, polowanie z generałem, różne ważne imprezy... A wszystko to opisane w jakże oryginalnym języku, swoistym dla autora i jednocześnie zrozumiałym dla czytelnika.
Forma przekazu bardzo barwna, ileż tu świetnych środków stylistycznych, przywoływań znanych, a nie obcych autorowi – żołnierzowi powiedzeń, przysłów: wielbiciele Melpomeny; dumny jak paw; atmosfera wesoła jak na pogrzebie organisty; wieść gminna niosła, tajemnica poliszynela czy "całować się jak z dubeltówki" ( niezapomniane z piosenki w wykonaniu Wiesława Michnikowskiego).Te i podobne ujęcia stylistyczne świadczą o wprawnym "piórze" piszącego. Nic dziwnego, bo to nie pierwsza i pewnie nie ostatnia książka Jego autorstwa.
Wspomniana I. Część "Żołnierskich dziejów" stanowi świetne kompendium z życia braci żołnierskiej w minionych dekadach. Autor – żołnierz, który "zawsze miał ciągoty do działalności kulturalno-oświatowej" jest też dobrym przewodnikiem ( w krótkich opowiadaniach przenosi czytelnika choć na moment w wiele miejsc: Warszawa; Francja, Kanada, Bruksela, Czad, Kaszuby, Gdańsk, Bydgoszcz, Sycylia ...), dobrym organizatorem, pomysłodawcą, błyskotliwym dowódcą, oratorem... - "Witam towarzysza ...towarzysza naszej żołnierskiej doli i niedoli...- podczas powitania ks. Henryka Jankowskiego czy też witając Ministra: "Ojcze naszej wojskowej rodziny"...Takie zabiegi autorskie to świetny sposób, przekaz czytelnikowi, zwłaszcza temu młodszej generacji - zmian jakie wówczas miały miejsce w Polsce.
Opowiadający swoje żołnierskie dzieje jawi się czytelnikowi, a zwłaszcza czytelniczkom jako dżentelmen, uroczy, uśmiechnięty o dobrym , uprzejmym, wspaniałomyślnym i kurtuazyjnym zachowaniu. Ot, taki facet, który potrafił-jak sam o sobie pisze- "obtańcować uczestniczki balu, ba nawet "na oczach całej sali podrywałem żonę dowódcy". Mnie po lekturze opowiadań autor kojarzy się z człowiekiem "z krwi i kości", którego cechuje wielka pasja życia; poznawania ludzi, miejsc, sytuacji i radzenia sobie w tych różnych, czasem zabawnych sytuacjach, a czasem bardzo poważnych, wymagających odwagi i jak na prawdziwego żołnierza przystało-szybkiej oceny i szybkiej akcji. Opisując swoje żołnierskie przygody nie "wybiela "swojego ja, a wręcz przeciwnie-potrafi nam – czytelnikom, pokazać swoje błędy, wady, nieumiejętności takie – w sumie niewinne- ale co niektórzy żołnierze tej rangi co Autor może by przemilczeli o tym.
-Miłość do munduru nie była więc miłością od pierwszego wejrzenia" -czytamy w pierwszym opowiadaniu. Przeczytawszy je wszystkie z pewnością można powiedzieć: wojsko to też pasja Bogusława Packa, pasja, w której się odnalazł i bez której nie byłby sobą-po prostu nie byłby Packiem, tym, który"nikomu nie przepuści, a układy ma takie, że nawet generała się nie boi".

   Sporo by jeszcze można dywagować o przygodach żołnierskich Bogusława Packa, by pić z rogu obfitości ( dość obrazowo i zabawnie spisanych przygód), nie pozostaje nic innego jak przyjąć "tytę" – ten swoisty prezent od autora. A jest nim książka zatytułowana" Żołnierskie dzieje", która jest także biogramem autora, dość oryginalnym, jak to się mówi: ujęta w dość niekonwencjonalny sposób, epatująca pomysłowością, a nade wszystkim odwagą powiedzenia czytelnikowi jak było naprawdę. To może niektórych szokować, irytować-jak tak można? itp. Z pewnością nie pozostanie bez echa. Mało tego ma szanse na wpisanie się w historię literatury żołnierskiej. Czego Autorowi życzę. Myślę też, że przemyślał ten dość oryginalny zabieg narracji, no i oczywiście, wierzę w to, że poradzi sobie z percepcją czytelników. Choć ta może być i zapewne będzie różna...
ps. " Cała książka mogłaby z powodzeniem nosić tytuł "Przygody dzielnego wojaka Packa". Hm... Szwejk, to Szwejk, a Pacek, to Pacek. Poza tym...inne czasy, inne uwarunkowania; Szwejk był pucybutem porucznika Lukasza, a Pacek został generałem. To co może i z pewnością łączy te postaci to przygody wojskowe, no i oczywiście niesamowity "spontan", żywiołowość, których nie poskąpiła natura zarówno jednemu jak i drugiemu.
Z poważaniem dla Autora – Alicja Rupińska.