niedziela, 12 lutego 2017

Stary Słoń

Witajcie serdecznie. Na wolną chwilę proponuję fragmenty z:" Stary Słoń" - Juliana Kawalca


" Słuchacze jego wykładów mówili na niego - słoń. Już dawno powinien pójść na emeryturę, ale nie szedł, wciąż rwał się do tych swoich niezwykłych wykładów. O dzikich zwierzętach też dziwnie mówił, zupełnie inaczej niż inni wykładowcy z wydziału zoologii. O lwach mówił - bracia lwy - nigdy samo-lwy. Nawet przy najbardziej ścisłych danych było-bracia lwy; i było też-słuchacze to zapamiętali-bracia lwy, myśliciele dżungli i buszu, lubią położyć się na ciepłym kamieniu i zadumać, szczególnie u schyłku dnia, gdy słońce stacza się do horyzontu. [...]
        [...] Nie mogło być przecież inaczej, bo o słoniach mówił "Słoń". Gdy zaczął ten wykład sala zabrzmiała śmiechem. wiem dlaczego się śmiejecie- powiedział dobrotliwie, dlatego, że "Słoń" mówi o słoniach. Słonie, a nie lwy- jak się mylnie utarło-są królami wolnych dzikich zwierząt, panują nad dżungla i buszem. Gdy maszeruje brat słoń ziemia drży pod jego nogami, dumny brat lew schodzi mu pokornie z drogi, brat tygrys przestaje szczerzyć zęby i lękliwie podwija ogon. Kłaniają mu się drzewa i krzaki, choć łagodny jest ten król, łagodny, bo naprawdę potężny. Gdy biegnie gromada braci słoni blednie nawet niebo, ale niekiedy spłoszy słonia maleńki jak motyl koliber, gdy mu wwierci do ucha swój pisk, albo ruda afrykańska łasiczka, gdy go podrapie w stopę. Ale taki popłoch nie przynosi ujmy, bo to dowód pokory. Tak mówił pan profesor o braciach słoniach, dość długo mówił o starych słoniach.

https://pixabay.com/pl/s%C5%82o%C5%84-s%C5%82onie-tanzania-safari-289134/

Oto niektóre jego słowa- stare słonie wiedzą kiedy umrą, są zaprzyjaźnione ze śmiercią i ona w tajemnicy przed stadem daje im znak, kiedy i gdzie mają się spotkać. Po otrzymaniu takiego sygnału stare słonie sporo czasu poświęcają na  oglądanie świata, chcą się wszystkim napatrzeć, różnym szczegółom w dżungli, a także szerokim przestrzeniom od horyzontu do horyzontu. Chcą uzbierać jak najwięcej widoków i zabrać je ze sobą na to umówione ze śmiercią miejsce. Braciom i siostrom ze stada też się przyglądają, najdłużej własnym dzieciom, wnukom i prawnukom; lubią patrzeć jak się bawią w jeziorze oblewając się dla psoty strumieniami wody wypuszczanej z trąb. W dniu śmierci taki słoń oddala się od stada, idzie wolno, ogląda się co chwila i patrzy na swoich, żal mu odchodzić, z pewnością zbiera go na płacz, ale słoniowi nie wypada ronić łez. Wie dokąd ma iść. Zwykle jest to miejsce zatajone głęboko w skalnej zapadlinie, gdzie słonie mają swój cmentarz. Gdy się tam dowlecze nie jest już w stanie zrobić ani jednego kroku, ma to wyliczone co do metra i co do minuty.Więc kładzie się na na bok, wygodnie, z trąbą wyciągniętą na całą długość i umiera. Dusza słonia od razu idzie do nieba, niesie ją tam aż dziesięciu aniołów, bo jest wielka. [..]