sobota, 4 lutego 2017

Nadzieja....

Witam serdecznie w weekendowy czas. Życzę odpoczynku. Do prozy powrócimy w po-niedzielny czas.... Trzy cnoty Boskie: wiara, nadzieja, miłość. Z nich najsilniejsza miłość - powiadają....W moim życiu to tak, jak w piosence Eleni: ile trzeba przejść dróg......? Ano wiele i to niejednokrotnie tych trudnych, doznając bólu, cierpienia... Zawsze miałam NADZIEJĘ, że złe się skończy. Powtarzałam sobie: nie rezygnuj, nie poddawaj się, przecież kiedyś będzie-musi być lepiej. Mówiłam sobie: weź się w garść, przecież nie zrezygnujesz, nie poddasz się na finiszu....Szukaj nadziei - nawet w nieszczęściu....Dzięki temu żyję... Mówią, że czas leczy rany...pewnie tak....ale człowiek pamięta...
Wiem też, że trzeba mieć świadomość, że, żeby iść dalej trzeba zamknąć za sobą niektóre drzwi...Wiele rzeczy niby się wie, ale....nie jest to takie łatwe.... To takie refleksje...
                 Życzę wszystkim wiary, nadziei i miłości.




..patrząc na morze....
Przycupnęła
na krawędzi
wczorajszej
nocy
w poszarpanych
łachmanach
Wyglądała
jak
żebraczka
Prosiła
o                                                       
jeszcze
kolejny raz
Czy jej się uda?
Powiadają,
że jest
głupia
tańczy
bez
muzyki                                 
..myślisz o... zawsze jest nadzieja...

w ciemnościach
widzi
ciągle
powtarza
proszę
o
jeszcze
raz





Nadzieja

Moja nadzieja

ma barwy maja
Moja nadzieja
jest koloru szmaragdowego
znajdziesz ją wszędzie
Płynie w falach Turkusowego Jeziora
Biega w seledynowej sukience
pośród pól i łąk
Kwitnie w ogrodach
Szemrze w sitowiu
Moja nadzieja
Zawsze do mnie powraca