wtorek, 24 stycznia 2017

Praca, płaca, zasiłki, bezrobocie...

Witam serdecznie. Od rana, jak większość z nas - rozpoczęłam prozę życia. Właśnie po wypełnieniu rannych obowiązków, włącznie z zakupami i porządkami typu: toaleta itp. - przysiadłam i na moment posłucham radia. Na antenie rozmowa o zasiłkach dla bezrobotnych, o pracy, płacy, 500+...Fajnie....O tym trzeba mówić...
Słuchałam i uszom nie wierzę. Nie wiem czy; niektórzy mają tak słabą wiedzę na temat prawdziwej prozy życia czy po prostu przejawiają ignorancję albo też po prostu nie "zgłębiają" tematu od tzw. "kuchni".


...jesteśmy jak te fale wody...nie zawsze przyjazny wiatr....
Przepraszam, ale przysłowiowy "szlag" mnie trafia - jak rozmówcy wypowiadają się na temat pracy, płacy, zasiłków dla bezrobotnych.... Słyszę, że mają być wyższe zasiłki dla bezrobotnych. Mają one wynosić 1 tysiąc złotych. No i dobrze - myślę. Przecież Ci, którzy nie pracują też chcą żyć, muszą jeść... No i ....co słyszę dalej...? Jeden z rozmówców mówi, że to nie dobry pomysł ( ma prawo tak myśleć, mówić).  Ok, tylko co w zamian? Inny zaś rozmówca tłumacząc fakt niskiej płacy tj. 1.500 złotych - rozbrajająco mówi: mało, bo nie chcą ci pracownicy się edukować- Hm...? Też ma prawo tak mówić, ale czy zawsze jeden i drugi rozmówca ma rację? Jest tzw. "drugie dno". A więc...
  Słuchając, czytając tak myślę: czy ci tzw. decydenci zdają sobie sprawę z prawdziwej PROZY życia, która naprawdę otacza ludzi? Hm...chyba nie wszyscy. Owszem, niektórzy tak, ale są tacy, których słuchając wypowiedzi albo czytając ich słowa, pogląd na dany temat, to pożal się Panie... Przypominają mi się wtedy słowa pewnej bogatej panienki, która słysząc o tym, że ludzie nie mieli chleba do jedzenia - powiedziała z rozbrajającą szczerością: no...ale mogli jeść bułeczki.  
   Czy ktoś, kto neguje zasadność wyższej kwoty dla bezrobotnych mówiąc, że taki bezrobotny po okresie tegoż zasiłku już nie wróci do pracy, bo się odzwyczai... - zna sytuację rynku pracy? Śmiem wątpić...Otóż znam trochę życie i wiem jak jest ciężko znaleźć pracę, a zwłaszcza w małych powiatowych miasteczkach. Prawda jest taka, że tej pracy tam nie starcza, nawet dla ludzi po szkole średniej, a i absolwentom wyższych uczelni nie jest łatwo. Przed laty,przed transformacją w każdym z takowych miast i miasteczek zakłady pracy "tętniły" życiem, a dziś??? Jak jest każdy widzi. No, chyba, że ktoś nie chce i udaje, że nie ma problemu. Poza tym daleko idąca robotyzacja, automatyzacja też robi swoje. Stanowisk pracy brakuje i będzie brakowało. Wystarczy popatrzeć w statystyki - a takie powinny być prowadzone- ile zawodów jest ginących? Kiedyś taka instytucja jak Cech Rzemiosł Różnych - skupiała kilkadziesiąt, ba nawet kilkaset członków. A dziś?
Niektórzy powiedzą: no i dobrze, na rynku wszystko jest, sprowadzą z Chin ....Ok. Jest tylko problem z ludźmi, którzy kiedyś to (sprowadzone) robili, produkowali.
    A może wręcz trzeba by było "rozdawać" pieniądze, by te towary zbywać. Nawigatorzy Jutra przewidują, proponują...
Można znaleźć ich wypowiedzi - ciekawe- w Internecie.
Bulwersują mnie tez wypowiedzi tego typu: - mają niską płacę, bo nie chcą się edukować. Mój Boże...jak facet w wieku 50. paru lat- przed emeryturą, zmęczony już troszkę życiem, zarabiający zaledwie na utrzymanie rodziny( to przysłowiowe 1.500 złotych) ma mieć siłę i czas na studia??? A i po co???
Wielu młodych ludzi płaci czesne , edukuje się i co??Wyjeżdża wielokrotnie zagranicę za chlebem. To tyle na dziś.. Jutro o 500+