czwartek, 14 kwietnia 2016

"CZEKAJĄC NA GODOTA"



Witajcie serdecznie! Dziękuję za lekturę, za to, że mnie
"odwiedzacie" i zapraszam, proszę o więcej.
            
         Dzisiaj proponuję artykuł zatytułowany"Czekając na Godota"- tytuł zaczerpnięty z literatury...ale traktujący o realnych sprawach. Notabene mi bliskich - przechodziłam to... Wtedy - prawie 20 lat temu na moją czwórkę małych dzieci ( najmłodsze nie miało nawet roku) otrzymałam jedną - jedyną (podkreślam jedną kwotę) - rentę  i to w dodatku najniższą na wszystkich, na całą czwórkę. A nie jak mówili niektórzy "złośliwcy" na każde dziecko po 1.000 złotych. Tak było, a w dodatku nie zawsze spotykałam życzliwych mi ludzi... Ale OK. Przetrwałam....Byli ci, którzy pomagali - DZIĘKUJĘ i Ci, którym zabrakło .......wybaczam....może rzeczywiście zabrakło im "zdrowego" myślenia. Tak więc znam temat samotnego wychowywania gromadki dzieci. Cieszę się, że pojawił się program 500+. Gdyby za moich czasów był... to żyłoby mi się i moim dzieciom - lepiej. Byłoby łatwiej....
      Pisząc artykuł o polityce prorodzinnej dorzuciłam odrobinę problemów małych firm....

Polityka prorodzinna i przyjazne warunki prowadzenia firmy w Polsce - Czekanie na Godota?

"Czekając na Godota" - sens i bezsens towarzyszące oczekującym na realizację obietnic Polakom

"Czekając na Godota" sztuka absurdu -zdjęcie:www.google.pl


Polskie rodziny czekają na odpowiednią politykę prorodzinną, a polscy przedsiębiorcy na bardziej przyjazne warunki prowadzenia działalności gospodarczej. "Jutro będzie lepiej" - mówi jeden z bohaterów sztuki Samuela Becketta. Drugi pyta: " A to niby dlaczego?" ...."Godot przyjdzie jutro". Tytułowe "Czekanie na Godota" to oczekiwanie czegoś, co nigdy nie nastąpi. Czy czekanie na lepsze czasy dla polskiej rodziny i polskiego przedsiębiorcy ma sens, czy też jest bez sensu? Czy będzie to czas stracony? Przyniesie tylko kolejne rozczarowanie wśród czekających? To pokaże czas.... 

Polityka prorodzinna

NIK wyraźnie informuje: "polityka prorodzinna nie istnieje". Rola podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina, została w polityce zignorowana, usunięta w cień i zagubiona. W najnowszym raporcie NIK czytamy bowiem, że od 20 lat nie udało się kolejnym rządom wypracować kompleksowej, mającej strategiczne cele, długofalowej polityki rodzinnej. 20 lat to dużo. Prawie ćwierć wieku. "Wiem co to znaczy, a właściwie ile kosztuje wychować dzieci. Sama wychowałam czwórkę" - mówi Joanna, wdowa z długoletnim stażem samotnej matki-Polki. Była odpowiedzialna za lata dzieciństwa i dorastania swojej gromadki. Najgorzej było z finansami. Już na początku musiała zderzyć sie z brutalną rzeczywistością. "Dostałam najniższą rentę, jedną na wszystkich czworo. Niektórzy "złośliwcy" nie znający realiów polityki prorodzinnej mnożyli ją przez cztery" - mówi rozżalona. Nawet teraz po tych wszystkich latach poświęcenia nie może się wyzbyć tego żalu. No cóż, musiała sobie radzić. Pracowała zawodowo. Ambitnie. Jej niewielkie wynagrodzenie powodowało jednak, że o małe co nieco przekraczała tzw. minimum socjalne i z tegoż powodu nie zawsze przysługiwało jej stypendium socjalne dla dzieci itp. Kiedy pytam o ulgi podatkowe, Joanna odpowiada: " Rzadko kiedy korzystałam ze zwrotu podatku. Przecież te ulgi były tylko dla bogatych. Dostawał je ten, kto zarabiał i miał z czego je odpisać. Paranoja. Dopiero w ubiegłym roku odpisałam sobie na najmłodszą córkę. Zmieniła się formuła wcześniejszego rozliczenia. Po raz pierwszy można było ją odliczyć nie tylko od podatku, ale również od zapłaconych składek ZUS  i zdrowotnej ( do 7,75%)" - mówi zorientowana w temacie. Dodaje: " ...uśmiecham się jak słyszę o polityce prorodzinnej. Oby to nie było tylko "czekanie na Godota".